niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział One

Natręt


Mizuki był zaniepokojony. Martwił się o swojego młodszego braciszka. Słyszał co nieco na temat tej wstrętnej Pantery przez co nie pałał do chłopaka sympatią. Bóg naprawdę musiał się kurewsko nudzić skoro sprawił, że to właśnie Akashi odkrył Ritsukę. Hanata zaliczał się do tych najgorszych typów, a przynajmniej takie zdanie miał o nim Mizuki. Tego dnia pozwolił bratu zostać w domu i sam udał się do szkoły. Mówił nauczycielom i znajomym Ritsu, że chłopak nie czuł się zbyt dobrze ale szybko powinien się pozbierać i nadrobić zaległości więc nie ma się o co martwić. Przez pierwsze trzy godziny lekcyjne był w miarę skupiony. Jego koncentracja poszła się jebać na przerwie przed czwartą lekcją kiedy zobaczył JEGO ryj. Jeszcze zachowywał się jak gdyby nigdy nic skurwiel jeden. Hanata stał pod ścianą i dyskutował ze znajomym uśmiechając się przy tym bezczelnie. Niech go szlag jasny trafi, krew nagła zaleje… I tyle jeśli chodzi o jego skupienie. Był na tyle rozkojarzony, że nauczyciel wziął go do odpowiedzi. Na szczęście Mizu już wszystko umiał więc kłopotów nie miał. Po czwartej lekcji udało mu się w miarę uspokoić ale znów wszystko poszło się jebać. Minął się z Akashim w korytarzu. I nawet na siebie spojrzeli. Hanata jak zwykle obojętnie za to Mizuki – lodowato. W tym jednym spojrzeniu zawarł jasny przekaz: „niech cię chuj strzeli”. Mizu zaszedł do biblioteki gdzie zaczął czytać jakąś książkę, ponownie zaczął się uspokajać. I w tym właśnie momencie jego święty spokój został zakłócony przez pewnego osobnika. Natręt miał blond włosy i był wyższy od Mizuki’ego o kilka centymetrów. No i oczywiście – byli razem w klasie.
   -   Ohayo Mizuki~.   -   powiedział wesoło Shirogane.
Czarnowłosy spojrzał na niego z nad czytanej właśnie książki. Ryj tego dekla wkurwiał go chyba jeszcze bardziej niż ten Akashi’ego. Hebi od rozpoczęcia roku nie dawał mu spokoju, czyli przez dobre dwa miesiące. Cały czas się za nim kręcił i zawracał gitarę o byle co. Mizuki jest z natury spokojną osobą ale każdy ma swoje granice. A to blond czupiradło zdecydowanie zmusza go do ich przekroczenia.
   -   Idź gdzieś zdechnij, co?   -   mruknął niechętnie i wrócił do czytania.
Shirogane nadął zabawnie policzki, niczym jakiś dzieciak z przedszkola.
   -   Czemu jesteś taki niemiły Mizu? Ja do ciebie miło, a ty…
Nie dane było blondynowi dokończyć bowiem Mizuki zamknął książkę, odłożył na miejsce i ruszył w stronę wyjścia, całkowicie ignorując blondyna.
   -   Ej no… Mizuki! Nie uciekaj!   -   zawołał za czarnowłosym.
Aoyuri już łapał za klamkę z zamiarem opuszczenia, obecnie pustej, biblioteki jednak coś mu przeszkodziło. A tym czymś były ręce Shirogane. Blondyn złapał go delikatnie acz stanowczo i odciągnął na bok. Puścił jeden nadgarstek po czym pociągnął Mizuki’ego za sobą między półki z książkami. Aoyuri naprawdę zaczął się niepokoić, blondyn zaciągnął go do obszaru gdzie praktycznie nikt nie przechodzi. Po tym przystawił Mizu plecami do ściany i stanął naprzeciwko niego, rękoma opierając się  o ścianę po obu bokach czarnowłosego. Aoyuri jakoś, nie wiedział jakim cudem, zachował resztki spokoju jaki mu pozostał. Już teraz serce trochę mu przyśpieszyło ale nie za bardzo. Prawda była taka, że Shirogane już dawno mu zaimponował, kiedy byli jeszcze w pierwszej klasie. Nauczyciel przydzielił ich do wspólnego projektu i to był jedyny okres w jakim razem spędzili czas. Nawet fajnie się przy tym bawili. Śmiali się. A po tym Mizuki postanowił się zachowywać tak jak gdyby nigdy nic. W końcu Hebi był drugim najpopularniejszym chłopakiem w szkole, zaraz po Akashim, i miał zapewne więcej ciekawszych znajomych i Mizuki nie był mu do szczęścia potrzebny.
   -   Puszczaj mnie popaprańcu.   -   powiedział spokojnie.
Krzyczeć nie chciał bo po co? I tak nikogo tu nie było. A nawet jeśli ktoś by był to i tak nie chciałby podnosić głosu, nie lubi wzbudzać sensacji. Woli załatwiać wszystkie sprawy po cichu tak by nikt o nich nie wiedział. Shirogane nie zareagował, nawet nie ruszyło go to, że został nazwany popaprańcem. Wpatrywał się zawzięcie w Mizuki’ego ale jego spojrzenie trochę się zmieniło. Zniknęło rozbawienie i zostało zastąpione powagą. Właśnie tego spojrzenia Mizuki nienawidził. Bo wiedział, że wtedy Hebi robi i mówi wszystko na serio, a nie się wygłupia jak ma to w naturze.
   -   Nie puszczę. Chcę żebyś odpowiedział wprost na moje wyznanie.
Aoyuri trochę się spiął. O luju. Nie lubił poruszać tych tematów. To nie tak, że całkowicie nie lubi tego natrętnego blondyna, bo lubi. Po prostu… Boi się związków. Tak, wielki niewzruszony Mizuki stara się unikać spraw sercowych niczym Szatan wody święconej. To było dla niego niczym teren minowy. Każdy krok mógł grozić wybuchem. Mizuki nigdy się do tego nie przyzna ale po prostu boi się, że przez miłość zostanie zraniony. Nie raz w jego otoczeniu wiele osób cierpiało z powodu miłości. Zerwania, rozwody, tragedie… Śmierć drugiej połówki. Bał się tego wszystkiego. Dlatego postanowił, że wszystkie uczucia tego rodzaju zakopie głęboko w sobie by nigdy nie miały prawa ujrzeć światła dziennego. By nigdy nie został zraniony.
   -   Moje odejście bez słowa było chyba wystarczająco jasne. To czy mnie kochasz czy nie jest mi całkowicie obojętne. I lepiej dla ciebie jeśli odpuścisz. Marnujesz tylko czas. A teraz mnie puść do cholery.
Shirogane nadal się w niego wpatrywał. A czas leciał. Dziesięć sekund, dwadzieścia, minuta. Blondyn poluzował w końcu uścisk. Puścił czarnowłosego i kiedy tamten go minął ponownie złapał go za nadgarstek. Mizuki już chciał się na niego wydrzeć jednak nie był w stanie. Shirogane przyciągnął go do siebie obejmując jedną ręką w pasie i pocałował. Głęboko, wdzierając się językiem między wargi Mizu i dalej. Aoyuri zrobił wielkie oczy i dopiero po kilku sekundach był w stanie znów myśleć. Od razu zaczął się szarpać i jedną ręką odpychać chłopaka jednak było to na marne. Co się dziwić, w końcu Hebi był jednym z asów szkolnego klubu sportowego, musiał być w takim razie silny. I dopiero po kilku kolejnych sekundach do Mizuki’ego coś dotarło. Całował się. Kurwa, całował się. To był jego pierwszy pocałunek do kurwy nędzy! Momentalnie spłonął rumieńcem. Właśnie wtedy napotkał spojrzenie Shirogane. Nadal pozostawało poważne ale teraz było również bardziej… Intensywne. Wywołało to u Mizu szybsze bicie serca. Dużo szybsze. Pewnie blondyn był w stanie usłyszeć jak wali. Hebi w końcu się odsunął lekko i puścił nadgarstek chłopaka. Popatrzył na Mizuki’ego i uśmiechnął po czym delikatnie położył dłoń na zaróżowionym policzku.
   -   Jesteś taki uroczy kiedy się rumienisz Mizu-chan~.   -   powiedział rozkosznie.
Aoyuri w tym momencie zrobił się aż czerwony. Prychnął cicho, wkurwiony na samego siebie po czym kopnął blondyna w krocze. To chyba jakiś nawyk rodzinny czy coś.
   -   Debil!   -   zawołał kiedy ruszył biegiem między półkami w stronę drzwi wyjściowych.
I tak oto dotarł w końcu na piątą lekcję. Zdążył się już uspokoić i pozbyć rumieńców. Shirogane też już się pozbierał… Ale mimo to nadal pozostawał trochę blady. Ostatecznie jednak na jego ustach błąkał się nikły uśmiech zwycięstwa. Udało mu się w końcu wytrącić Mizuki’ego z równowagi i doprowadzić do takiego stanu. Było warto, nawet jeśli oberwał w klejnoty.  Na kolejnej przerwie było aż za spokojnie. Kiedy przechodził korytarzem usłyszał rozmowę dwóch chłopaków z klasy Hanaty. Wystarczyła ona by wzbudzić w Aoyurim niepokój. Akashi zerwał się ze szkoły i wyłączył telefon.


~*~


Gdyby nie okoliczności to Ritsuka byłby w siódmym niebie. Nie musiał iść do szkoły, zamiast tego mógł sobie zostać w domciu. Oczywiście powodem jego nieobecności był Hanata. Ritsu chciał się trzymać od niego tak daleko jak jest to tylko możliwe. Wczorajszego wieczoru Mizuki zadzwonił do ich rodziców, niby mogli do nich dzwonić w każdej chwili ale obiecali, że będą tylko w poważnych sprawach. Tęsknili za rodzicami każdego dnia ale nie chcieli przeszkadzać im w pracy, zwłaszcza, że wiedzieli jak bardzo jest ona niebezpieczna. Wystarczy jeden telefon w niewłaściwym momencie i mogą narazić rodziców na niebezpieczeństwo. Czym się zajmują ich rodzice? Też pytanie. Oczywiście, że są Łowcami Głów. Przyjmują zlecenia od bogatych rodzin i pozbywają się swoich „celów” za grube pieniące. Są najlepsi w swoim fachu i bardzo szanowani wśród całej społeczności, nawet przez swoich wrogów czy rywali. Ritsuka zawsze bardzo chciał się dowiedzieć jak się poznali ale nigdy nie doczekał się odpowiedzi. Ale matka obiecała, że kiedyś mu o tym opowie więc się nie przejmuje. Bo jeśli któreś z rodziców składało im obietnicę to zawsze się z niej wywiązywał. Ritsu leżał na sofie w salonie i znudzony przełączał kanały w telewizorze. Czemu z samego rana muszą zawsze puszczać same nudne programy? Ziewnął przeciągle po czym wyłączył telewizor i zwyczajnie zasnął, nie wiedział co innego mógłby porobić. Obudził się dopiero koło pierwszej po południu i wypił sobie całą butelkę mleka. Uwielbiał mleko. Zastanawiał się już co porobić kiedy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Nie ukrywał, że go to zaskoczyło, no bo kto o tej porze mógłby przyjść? Pisał do znajomych, że nie muszą go odwiedzać, a poza tym… Lekcje jeszcze trwały. Ruszył niepewnie w stronę drzwi po czym otworzył je i lekko uchylił… Zamarł w bezruchu. Naparł na drzwi całym swoim ciężarem chcąc je jak najszybciej zamknąć ale niestety mu się nie udało. Osobnik po drugiej stronie przytrzymał je bez problemu po czym sam je sobie otworzył i zamknął za sobą po tym kiedy wszedł do środka. Westchnął ciężko i spojrzał na Ritsu.
   -   Naprawdę myślisz, że uda ci się uciec przed pantera?   -   zapytał, unosząc z rozbawieniem jedną brew, Hanata.
Ritsuka cofnął się aż pod ścianę, nie odrywał wzroku od trzecioklasisty. Bał się, że jeśli oderwie od niego wzrok choć na chwilę to ten się na niego rzuci.
   -   W-wynoś się!   -   wyjąkał.
Akashi nie odpowiedział. Kiedy zrobił krok w stronę chłopaka ten pisnął zabawnie i biegiem ruszył do salonu. Szybko wypatrzył swoją komórkę i już po nią sięgał, chciał zadzwonić do Mizu by szybko wracał do domu, ale Hanata okazał się naprawdę szybki. Nie dość, że był już w salonie to złapał go za nadgarstek zanim jego dłoń choćby zbliżyła się do komórki.
   -   No już… Nie panikuj. Chciałem porozmawiać.   -   powiedział w końcu niebieskooki.
Może i te słowa go nie uspokoiły ale już się tak bardzo nie rzucał. Owszem, nie ufał mu ale nie było też pewności, że kłamie. Kiedy Hanata go puścił obaj usiedli, niebieskooki w fotelu, a Ritsuka wcisnął się w kąt sofy, jak najdalej od natręta. Gapił się na niego podejrzliwie, a jego spojrzenie mówiło też by Akashi spierdalał. Tamten jednak całkowicie to zlewał.
   -   Wiem, że nie jest to dla ciebie komfortowa sytuacja. Więc może powinieneś się w końcu z tym pogodzić co? Wiesz, i tak masz duże luzy dopóki tylko ja o tobie wiem.   -   powiedział w końcu.
Ritsu warknął, a żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
   -   Takiego chuja! Nie po to ukrywałem się z tym przez całe życie, żeby ktoś twojego pokroju wyjeżdżał mi tu teraz z takim tekstem! Jeśli to tyle z twojej strony to bierz dupę w troki i wypierdalaj!
Ta… To było coś. Nikt by się nie spodziewał, że małe i urocze stworzonko posługuje się takim językiem kiedy się wkurwi. Na Akashim jednak nie robiło to żadnego wrażenia. Kolejne minuty mijały w ciszy, mogłoby się wydawać, że niebieskooki nad czymś intensywnie rozmyśla. W końcu jednak wstał z fotela i usiadł tuż obok Ritsuki.
   -   Powiem inaczej. Jest to najlepsza decyzja jaką możesz w tym momencie podjąć. Wiesz, że nie odpuszczę. I jestem miły. Ale jeśli dowie się o tobie ktoś inny to może nie być już tak kolorowo.
Ritsuka jeszcze bardziej wcisnął się w kąt sofy, wydawało mu się, że jest jeszcze mniejszy niż na co dzień. Zdawał sobie sprawę z tego, że Hanata może mieć rację. I faktycznie jest w miarę miły. Gdyby to był ktoś inny to mógłby go nawet porwać albo zgwałcić. Ale mimo wszystko Ritsu nie chciał się podać tak po prostu. Gdyby to zrobił musiałby spędzić resztę swojego życia z Akashim, który go nawet nie kocha. Jedyne o co mu chodzi to związać się z Nekomatą, zrobić dzieciaka i zostać głową rodziny. Może i Ritsu nadal coś do niego czuł, choć całkowicie temu zaprzecza. Ale to dla niego po prostu za dużo. Chciał być w szczęśliwym związku z osobą, która również będzie go kochać. A Hanata taką osobą nie jest.
   -   Daję ci wybór Ritsuka. I mam nadzieję, że zdecydujesz właściwie. Naprawdę się o ciebie martwię.
W tym momencie Ritsu naprawdę zgłupiał. Najpierw myślał, że coś mu się przesłyszało albo zaczyna wariować ale nie. Wzrok pantery mówił sam za siebie. Był tak intensywny i czaiła się w nim troska… Aż Aoyuri się zarumienił. Niebieskooki powoli zaczął nachylać się w jego stronę… Panika. Ritsuka oparł obie dłonie na klatce piersiowej trzecioklasisty i starał się go odepchnąć albo chociaż zatrzymać. Sam coraz bardziej zapadał się w sofie byleby zachować dystans ale wiadomo, że przez nią nie przeniknie.
   -   Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie…   -   zaczął mruczeć spanikowany sam do siebie.
Hanata był już naprawdę blisko. Brakowało zaledwie kilku centymetrów od nieuniknionego pocałunku. Niebieskooki był coraz bliżej i bliżej. Ritsuka się skulił, odkręcił głowę w bok i zacisnął powieki. Akashi delikatnie złapał go za podbródek i równie delikatnie odwrócił tak by skierował twarz na niego. Aoyuri uchylił jedną powiekę, teraz Akashi był naprawdę blisko. Ich usta dzieliły jedynie milimetry. Serce chłopaka oszalało, ręce, którymi nadal starał się zapierać zaczęły drżeć. Aż w końcu…
   -   Och, Ritsuka kochanie, zaprosiłeś kolegę~?   -   rozległ się ze strony schodów na piętro kobiecy głos.
Hanata zamarł w bezruchu i oboje spojrzeli w stronę źródła głosu. Na schodach stała piękna brązowowłosa kobieta. Sylwetkę miała bardzo seksowną, zgrabne nogi i baaardzo kobiece kształty. Na jej widok Akashi aż się wyprostował natomiast Ritsuka był bardzo zaskoczony.
   -   E-ech?  Mama?!



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I to by było w tym rozdziale na tyle XDDDD
Wiem, wiem, wredna menda ze mnie żeby w takim momencie przerywać XDDD
A tutaj wygląd mamuśki Ritsu i Mizu ^w^


3 komentarze:

  1. hah zapowiada się naprawdę ciekawie :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Chamsko, chamsko, chamsko, tak, jesteś chamska. :<
    Żeby w takim momencie urwać... okrutne... ;-;
    W każdym razie jednak podoba mi się opowiadanie, to dobry pomysł, aby teraz napisać coś lekkiego, wcześniejsza seria była dosyć ciężka C:

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne! Historia ( pierwsza jak i ta) wciągnęły mnie doszczętnie (*,*) Trochę późno piszę, ale mam nadzieję, że na 2016 będzie równie ciekawie. (>3>)/<3\

    OdpowiedzUsuń