Obsesja
Pamiętam to doskonale. Zupełnie jakby to było wczoraj.
Dzień w którym go zobaczyłem. Był niczym rzadki, egzotyczny okaz. Później zacząłem
tam przychodzić. Oglądałem jego tańce. Aż w końcu zacząłem zamawiać je
prywatnie, by tańczył tylko dla mnie. Chciałem go mieć. Całego tylko dla
siebie. Ale jak na razie nie było to możliwe. Wiedziałem, że właściciel burdelu
go mi nie sprzeda, w końcu dzięki niemu miał wielu klientów. Później
przyszedłem z nowymi kapitanami swoich oddziałów. Powiedziałem jednemu z nich
by podczas ostatniego tańca zaprosił chłopaka do nas. I to też zrobił. Nie
mogłem oderwać od niego wzroku. Naprawdę chciałem go przelecieć. I to tak, że
błagałby o więcej. Oczywiści chciałem go jednorazowo, później zostałby moim
zwierzaczkiem. Egzotycznym zwierzaczkiem. Dlatego bardzo się ucieszyłem kiedy
zgodził się iść ze mną. Miał przecież wybór. Mógł iść ze mną albo dać się
zabić. I cieszę się, że jednak wybrał mnie. Dałem mu wyraźnie do zrozumienia
czego ma się spodziewać z mojej strony. I obiecałem, że będę delikatny.
Oczywiście tylko wtedy jeśli będzie grzeczny. A tak naprawdę miałem nadzieję,
że wywinie mi jakiś numer. Najbardziej uwielbiałem karać za nieposłuszeństwo.
Nie raz wyobrażałem sobie jak się z nim zabawiam. Jak krzyczy, płacze. Jak całe
jego ciało zdobią piękne siniaki. Jak z płytkich ranek stróżkami wypływa krew. To
naprawdę mnie podniecało. I tego dnia gdy jeden z moich sługusów się do niego
dobrał; chciałem mu na to pozwolić. Miałbym powód do ukarania Yu. Ale kiedy
tylko zobaczyłem przerażenie w jego oczach, i tą przepiękną twarz wyrażającą
strach… Aż mi stanął. Naprawdę mnie to
podnieciło. I to cholernie. Zaciągnąłem go do swojego pokoju, był tak
przerażony, że nawet nie protestował. Urocze stworzonko… A kiedy byliśmy już w
łóżku do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Skoro tak długo udało mi się
wytrzymać… To dam radę dalej to ciągnąć. To naprawdę zabawne i ekscytujące
widzieć jak Yuuki boi się gdziekolwiek ruszyć. Boi się, że go dopadnę. Dlatego
postanowiłem ciągnąć to dalej. Bawiłem się z nim, jak kot z myszą. Dawałem
fałszywe poczucie bezpieczeństwa ale nie pozwalałem odprężyć się do końca. Zabrałem
go do klubu by powoli go do siebie przyzwyczajać. Mógł się bać ale musiał mnie
znosić. Przyzwyczaić. W końcu miałem zamiar w niedalekiej przyszłości zrobić „kolejny
krok”. Od razu poznałem, że kłamie kiedy powiedział, że musi do łazienki.
Wiedziałem, że tak naprawdę chce pobyć trochę z daleka ode mnie. Pozwoliłem mu
na to. Ale kiedy zobaczyłem, że ta dziwka idzie za nim od razu tam ruszyłem.
Nie wchodziłem jednak do środka. Stałem przy lekko uchylonych drzwiach i
wszystko obserwowałem. Muzyka tutaj nie była aż tak głośna więc również udało
mi się słyszeć wszystko to co mówili. Dziewczyna naprawdę mnie bawiła ale
bardziej interesował mnie Yuuki. Przeszył mnie dreszcz podekscytowania kiedy
usłyszałem jak się do niej odezwał. Nawet sobie nie wyobrażałem jakie to
podniecające, ton jego głosu przyprawiał mnie o dreszcze przyjemności. Tak się
tym zachwyciłem, że nie zdążyłem interweniować wystarczająco szybko przez co białowłosy
oberwał. Oczywiście odpowiednio zająłem
się tą suką. Kazałem kierowcy limuzyny by zabrał Yu do domu, w tym czasie ja
wróciłem i odnalazłem kurwę. Jej krzyki były naprawdę melodią dla moich uszu.
Nie mogłem się powstrzymywać od szerokiego uśmiechu kiedy ryłem na jej plecach
napis swoim nożem. Dalej przypalałem ją zapalniczką. Na koniec zacząłem ją tłuc
tak mocno, ze na pewno pękło jej kilka organów wewnętrznych. Powodując krwotok.
I w takim stanie ją zostawiłem. Zdychającą w męczarniach. Na pewno męczyła się
kilka godzin. Później zaczęły się moje służbowe wyjazdy. Miałem małe porachunki
do wyrównania w Dzielnicy Centralnej. Tyle śmieci do sprzątnięcia i tyle krwi
do przelania… To było naprawdę zajebiste uczucie. Świadomość tego jak wiele żyć
odebrałem, ilu ludzi skonało na moich oczach… Istne arcydzieło. Ale kiedy
miałem chwilę przerwy przypomniałem sobie o Sakurayi. Chciałem by był przy
mnie. Chciałem go całować, dotykać, czuć przyjemny zapach róż, którymi zawsze
pachniał. CHCIAŁEM GO mieć przy sobie. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że
się od niego uzależniłem. Od jego obecności, zapach, dotyku. Od niego całego.
Był dla mnie niczym narkotyk. A ja umierałem za każdym razem gdy tylko musiałem
wyjeżdżać. Najbardziej wkurwiało mnie to, że ci dwaj z nim są. Byakko i Akira.
Czarnowłosego nigdy nie lubiłem. Mam co do niego wątpliwości. A co do Akiry…
Jakoś go nie trawiłem. Wkurwiało mnie to, że nikomu nic nie wiadomo na jego
temat. Skąd pochodzi, czy ma rodzinę, kim był wcześniej – nic. Ale skoro już
uratował mi życie to go przyjąłem. Oczywiście kazałem pozostałym mieć na niego
oko. No i oczywiście świetnie się spisywał w roli szpiega. Nawet zacząłem go
podejrzewać czy nie pracuje dla kogoś z innej Dzielnicy. Byłoby to całkiem
prawdopodobne. Ale na razie pozwalałem mu zostać. Dopóki nie mam żadnych
dowodów ani podstaw by się go pozbyć pozwolę mu się trochę pokręcić. A kiedy
już wróciłem udało mi się go spotkać w salonie, zaraz po powrocie. Niestety
przerwał nam nie kto inny tylko ten pieprzony chuj – Akira. Jego pytania
zmusiły mnie do przemyśleń. Skąd wiedział kiedy Yuuki ma urodziny? I dlaczego
ma dla niego prezent? Niby się przyjaźnili ale nie podobało mi się to. Nie chciałem
by Yu potrzebował kogoś poza mną. Jednak kiedy zobaczyłem reakcję chłopaka na
widok tego kociaka… Aż zrobiło mi się gorąco. Znów przeszły mnie niewidoczne
dreszcze. I właśnie w tym momencie zapragnąłem zobaczyć jego twarz przybraną we
wszystkie emocje. Od szczęścia po smutek. Od bólu do rozkoszy. Od wściekłości
do rozpaczy. Chciałem zobaczyć je wszystkie. Pozwoliłem zatrzymać mu zwierzaka.
W końcu to prezent. Też postanowiłem mu coś kupić. Coś wyjątkowego. Ale dostanie
to dopiero w swoje urodziny. I już wiedziałem co. W nocy zaciągnąłem go do
swojej sypialni. Tańczył dla mnie już kilkanaście razy po czym zwyczajnie
zasypialiśmy. Ale nie tym razem. Nadeszła pora na dalszy krok. Kazałem mu żeby
mi obciągnął. Może i z wyrazu twarzy nie dał po sobie nic poznać ale z oczu
wyczytałem wszystko. Szok, zawstydzenie, niepewność… I to tylko jeszcze
bardziej mnie nakręcało. Kiedy wziął się do roboty ciężko było mi się
powstrzymywać od mruczenia. Wiedział co robi. W tym burdelu na pewno wyszkolili
go nieźle w teorii. W pewnym momencie złapałem go za głowę i sam zacząłem się
obsługiwać. Po wszystkim jak zawsze zasnęliśmy obok siebie. I kurwa mać znów
musiałem wyjechać na dłużej. Bez Yu u boku naprawdę byłem nerwowy. Nawet nie brałem
jeńców na przesłuchanie, jedynie do tortur. Zwyczajnie z mojej tymczasowej
kryjówki zrobiłem sobie małą rzeźnię. A to rozczłonkowałem, a to skatowałem, a
to spaliłem, a to wypatroszyłem… Duuużo tego było. I nie tylko wyżywałem się na
swoich przeciwnikach. Porywałem też cywili. W końcu nie byłem w swojej
Dzielnicy więc mogłem sobie pozwolić. Kiedy ponownie wróciłem wiedziałem, że
nie mogę już dłużej czekać. Zabrałem Yu ze sobą na przyjęcie. Oczywiście
osobiście wybierałem mu ubranie. I naprawdę musiałem nieźle nad sobą zapanować
kiedy zobaczyłem go w tych fatałaszkach. Miałem ochotę zerżnąć go na miejscu.
Na miejscu cały czas byłem przy nim. A później znów chciał pobyć trochę sam. Waśnie
wtedy przekupiłem jakiegoś rudego gnojka by za nim poszedł i się zabawił.
Później ruszyłem za nim. Obserwowałem wszystko z ukrycia. To jak płakał chyba
nakręciło mnie najbardziej ze wszystkich wcześniejszych jego wyrazów twarzy.
Dlatego po prostu go zerżnąłem kiedy wracaliśmy limuzyną. Jego płacz był
naprawdę cudowny. I było w nim tak ciasno… Nie dużo zajęło mi dojście do
spełnienia. Oczywiście dla niego nie było to przyjemne. Ale rudy wcześniej go
minimalnie przygotował. Gdybym to ja pierwszy się tak do niego dorwał na pewno
zostałby poważnie uszkodzony. A tak był trochę rozciągnięty. Byłem naprawdę w
świetnym humorze. Aż miałem ochotę zabić kogoś jeszcze. I zrobiłem to. Zabiłem
jakiegoś śmiecia, któremu kazałem mieć oko na Yu podczas przyjęcia. To było
naprawdę odświeżające. Na koniec kazałem chłopakowi wracać do siebie. Czyż nie
jestem łaskawy? Zamiast posuwać go całą noc pozwoliłem mu odejść. Sam wróciłem
do swojego pokoju, wziąłem prysznic po czym usiadłem w fotelu i zacząłem czytać
jakąś książkę. Zawsze czytałem przed spaniem. Tak właśnie poznawałem świetne
metody na torturowanie i zabijanie. Kiedy skończyłem jeszcze chwilę
posiedziałem w fotelu rozmyślając o tym wszystkim. Zacząłem się cicho śmiać z
samego siebie. Nawet teraz chciałem mieć Yu przy sobie. Chyba właśnie poznałem
czym jest obsesja. Westchnąłem cicho i położyłem się do łóżka. Nie mogłem się
już doczekać urodzin chłopaka. A to już za dwa dni. Już wymyśliłem co mu
podaruję. Nie będzie mógł zapomnieć o tym do końca swojego życia. Będzie mu to
przypominało o mnie. To będzie naprawdę wyjątkowe. Naprawdę. Już nie mogę się
doczekać. Mam tylko nadzieję, że nie będzie chciał mnie opuścić. Uciec. Nie
pozwolę mu na to. Nawet jeśli będę musiał połamać mu obie nogi. Więc… Lepiej ode mnie nie uciekaj, mój mały Yuuki.
Czyli trafiłam z tym, że jest lekkim psychopatą i sadystą ;> Lubię takie postacie bo nigdy nie wiadomo, co kryje się w ich psychice i jakie niecne plany knują, by potem wcielać je w życie. Wiadomym było, że nie będzie delikatny w stosunku do nikogo, choć przyznam, że miałam minimalne nadzieję, że Yu go trochę rozczuli i że choć pierwszy ich raz będzie dla białowłosego minimalnie przyjemny XD Ale jest git :) Mam nadzieję, ze pozostałe postacie jakoś zrekompensują Yu te przeżycia XD
OdpowiedzUsuńZ zaciekawieniem czekam na rozdział, w którym będą opisane urodziny Yuu, bo jestem ciekawa co dostanie XDD
Muszę przyznać, że miałaś ciekawy pomysł ze zrobieniem oddzielnego "rozdziału" o tym, co roi się w głowie Suzaku, fajnie się odkrywało te jego psychopatyczne przemyślenia, z pewnością miałam okazję do lepszego poznania bohatera. B)
OdpowiedzUsuńCiekawe co do dostanie Yuuki, aż moja wyobraźnia zaczęła stwarzać jakieś głupie fantazje. XDDD