czwartek, 26 listopada 2015

Bonus

Obsesja



Pamiętam to doskonale. Zupełnie jakby to było wczoraj. Dzień w którym go zobaczyłem. Był niczym rzadki, egzotyczny okaz. Później zacząłem tam przychodzić. Oglądałem jego tańce. Aż w końcu zacząłem zamawiać je prywatnie, by tańczył tylko dla mnie. Chciałem go mieć. Całego tylko dla siebie. Ale jak na razie nie było to możliwe. Wiedziałem, że właściciel burdelu go mi nie sprzeda, w końcu dzięki niemu miał wielu klientów. Później przyszedłem z nowymi kapitanami swoich oddziałów. Powiedziałem jednemu z nich by podczas ostatniego tańca zaprosił chłopaka do nas. I to też zrobił. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Naprawdę chciałem go przelecieć. I to tak, że błagałby o więcej. Oczywiści chciałem go jednorazowo, później zostałby moim zwierzaczkiem. Egzotycznym zwierzaczkiem. Dlatego bardzo się ucieszyłem kiedy zgodził się iść ze mną. Miał przecież wybór. Mógł iść ze mną albo dać się zabić. I cieszę się, że jednak wybrał mnie. Dałem mu wyraźnie do zrozumienia czego ma się spodziewać z mojej strony. I obiecałem, że będę delikatny. Oczywiście tylko wtedy jeśli będzie grzeczny. A tak naprawdę miałem nadzieję, że wywinie mi jakiś numer. Najbardziej uwielbiałem karać za nieposłuszeństwo. Nie raz wyobrażałem sobie jak się z nim zabawiam. Jak krzyczy, płacze. Jak całe jego ciało zdobią piękne siniaki. Jak z płytkich ranek stróżkami wypływa krew. To naprawdę mnie podniecało. I tego dnia gdy jeden z moich sługusów się do niego dobrał; chciałem mu na to pozwolić. Miałbym powód do ukarania Yu. Ale kiedy tylko zobaczyłem przerażenie w jego oczach, i tą przepiękną twarz wyrażającą strach…  Aż mi stanął. Naprawdę mnie to podnieciło. I to cholernie. Zaciągnąłem go do swojego pokoju, był tak przerażony, że nawet nie protestował. Urocze stworzonko… A kiedy byliśmy już w łóżku do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Skoro tak długo udało mi się wytrzymać… To dam radę dalej to ciągnąć. To naprawdę zabawne i ekscytujące widzieć jak Yuuki boi się gdziekolwiek ruszyć. Boi się, że go dopadnę. Dlatego postanowiłem ciągnąć to dalej. Bawiłem się z nim, jak kot z myszą. Dawałem fałszywe poczucie bezpieczeństwa ale nie pozwalałem odprężyć się do końca. Zabrałem go do klubu by powoli go do siebie przyzwyczajać. Mógł się bać ale musiał mnie znosić. Przyzwyczaić. W końcu miałem zamiar w niedalekiej przyszłości zrobić „kolejny krok”. Od razu poznałem, że kłamie kiedy powiedział, że musi do łazienki. Wiedziałem, że tak naprawdę chce pobyć trochę z daleka ode mnie. Pozwoliłem mu na to. Ale kiedy zobaczyłem, że ta dziwka idzie za nim od razu tam ruszyłem. Nie wchodziłem jednak do środka. Stałem przy lekko uchylonych drzwiach i wszystko obserwowałem. Muzyka tutaj nie była aż tak głośna więc również udało mi się słyszeć wszystko to co mówili. Dziewczyna naprawdę mnie bawiła ale bardziej interesował mnie Yuuki. Przeszył mnie dreszcz podekscytowania kiedy usłyszałem jak się do niej odezwał. Nawet sobie nie wyobrażałem jakie to podniecające, ton jego głosu przyprawiał mnie o dreszcze przyjemności. Tak się tym zachwyciłem, że nie zdążyłem interweniować wystarczająco szybko przez co białowłosy oberwał.  Oczywiście odpowiednio zająłem się tą suką. Kazałem kierowcy limuzyny by zabrał Yu do domu, w tym czasie ja wróciłem i odnalazłem kurwę. Jej krzyki były naprawdę melodią dla moich uszu. Nie mogłem się powstrzymywać od szerokiego uśmiechu kiedy ryłem na jej plecach napis swoim nożem. Dalej przypalałem ją zapalniczką. Na koniec zacząłem ją tłuc tak mocno, ze na pewno pękło jej kilka organów wewnętrznych. Powodując krwotok. I w takim stanie ją zostawiłem. Zdychającą w męczarniach. Na pewno męczyła się kilka godzin. Później zaczęły się moje służbowe wyjazdy. Miałem małe porachunki do wyrównania w Dzielnicy Centralnej. Tyle śmieci do sprzątnięcia i tyle krwi do przelania… To było naprawdę zajebiste uczucie. Świadomość tego jak wiele żyć odebrałem, ilu ludzi skonało na moich oczach… Istne arcydzieło. Ale kiedy miałem chwilę przerwy przypomniałem sobie o Sakurayi. Chciałem by był przy mnie. Chciałem go całować, dotykać, czuć przyjemny zapach róż, którymi zawsze pachniał. CHCIAŁEM GO mieć przy sobie. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że się od niego uzależniłem. Od jego obecności, zapach, dotyku. Od niego całego. Był dla mnie niczym narkotyk. A ja umierałem za każdym razem gdy tylko musiałem wyjeżdżać. Najbardziej wkurwiało mnie to, że ci dwaj z nim są. Byakko i Akira. Czarnowłosego nigdy nie lubiłem. Mam co do niego wątpliwości. A co do Akiry… Jakoś go nie trawiłem. Wkurwiało mnie to, że nikomu nic nie wiadomo na jego temat. Skąd pochodzi, czy ma rodzinę, kim był wcześniej – nic. Ale skoro już uratował mi życie to go przyjąłem. Oczywiście kazałem pozostałym mieć na niego oko. No i oczywiście świetnie się spisywał w roli szpiega. Nawet zacząłem go podejrzewać czy nie pracuje dla kogoś z innej Dzielnicy. Byłoby to całkiem prawdopodobne. Ale na razie pozwalałem mu zostać. Dopóki nie mam żadnych dowodów ani podstaw by się go pozbyć pozwolę mu się trochę pokręcić. A kiedy już wróciłem udało mi się go spotkać w salonie, zaraz po powrocie. Niestety przerwał nam nie kto inny tylko ten pieprzony chuj – Akira. Jego pytania zmusiły mnie do przemyśleń. Skąd wiedział kiedy Yuuki ma urodziny? I dlaczego ma dla niego prezent? Niby się przyjaźnili ale nie podobało mi się to. Nie chciałem by Yu potrzebował kogoś poza mną. Jednak kiedy zobaczyłem reakcję chłopaka na widok tego kociaka… Aż zrobiło mi się gorąco. Znów przeszły mnie niewidoczne dreszcze. I właśnie w tym momencie zapragnąłem zobaczyć jego twarz przybraną we wszystkie emocje. Od szczęścia po smutek. Od bólu do rozkoszy. Od wściekłości do rozpaczy. Chciałem zobaczyć je wszystkie. Pozwoliłem zatrzymać mu zwierzaka. W końcu to prezent. Też postanowiłem mu coś kupić. Coś wyjątkowego. Ale dostanie to dopiero w swoje urodziny. I już wiedziałem co. W nocy zaciągnąłem go do swojej sypialni. Tańczył dla mnie już kilkanaście razy po czym zwyczajnie zasypialiśmy. Ale nie tym razem. Nadeszła pora na dalszy krok. Kazałem mu żeby mi obciągnął. Może i z wyrazu twarzy nie dał po sobie nic poznać ale z oczu wyczytałem wszystko. Szok, zawstydzenie, niepewność… I to tylko jeszcze bardziej mnie nakręcało. Kiedy wziął się do roboty ciężko było mi się powstrzymywać od mruczenia. Wiedział co robi. W tym burdelu na pewno wyszkolili go nieźle w teorii. W pewnym momencie złapałem go za głowę i sam zacząłem się obsługiwać. Po wszystkim jak zawsze zasnęliśmy obok siebie. I kurwa mać znów musiałem wyjechać na dłużej. Bez Yu u boku naprawdę byłem nerwowy. Nawet nie brałem jeńców na przesłuchanie, jedynie do tortur. Zwyczajnie z mojej tymczasowej kryjówki zrobiłem sobie małą rzeźnię. A to rozczłonkowałem, a to skatowałem, a to spaliłem, a to wypatroszyłem… Duuużo tego było. I nie tylko wyżywałem się na swoich przeciwnikach. Porywałem też cywili. W końcu nie byłem w swojej Dzielnicy więc mogłem sobie pozwolić. Kiedy ponownie wróciłem wiedziałem, że nie mogę już dłużej czekać. Zabrałem Yu ze sobą na przyjęcie. Oczywiście osobiście wybierałem mu ubranie. I naprawdę musiałem nieźle nad sobą zapanować kiedy zobaczyłem go w tych fatałaszkach. Miałem ochotę zerżnąć go na miejscu. Na miejscu cały czas byłem przy nim. A później znów chciał pobyć trochę sam. Waśnie wtedy przekupiłem jakiegoś rudego gnojka by za nim poszedł i się zabawił. Później ruszyłem za nim. Obserwowałem wszystko z ukrycia. To jak płakał chyba nakręciło mnie najbardziej ze wszystkich wcześniejszych jego wyrazów twarzy. Dlatego po prostu go zerżnąłem kiedy wracaliśmy limuzyną. Jego płacz był naprawdę cudowny. I było w nim tak ciasno… Nie dużo zajęło mi dojście do spełnienia. Oczywiście dla niego nie było to przyjemne. Ale rudy wcześniej go minimalnie przygotował. Gdybym to ja pierwszy się tak do niego dorwał na pewno zostałby poważnie uszkodzony. A tak był trochę rozciągnięty. Byłem naprawdę w świetnym humorze. Aż miałem ochotę zabić kogoś jeszcze. I zrobiłem to. Zabiłem jakiegoś śmiecia, któremu kazałem mieć oko na Yu podczas przyjęcia. To było naprawdę odświeżające. Na koniec kazałem chłopakowi wracać do siebie. Czyż nie jestem łaskawy? Zamiast posuwać go całą noc pozwoliłem mu odejść. Sam wróciłem do swojego pokoju, wziąłem prysznic po czym usiadłem w fotelu i zacząłem czytać jakąś książkę. Zawsze czytałem przed spaniem. Tak właśnie poznawałem świetne metody na torturowanie i zabijanie. Kiedy skończyłem jeszcze chwilę posiedziałem w fotelu rozmyślając o tym wszystkim. Zacząłem się cicho śmiać z samego siebie. Nawet teraz chciałem mieć Yu przy sobie. Chyba właśnie poznałem czym jest obsesja. Westchnąłem cicho i położyłem się do łóżka. Nie mogłem się już doczekać urodzin chłopaka. A to już za dwa dni. Już wymyśliłem co mu podaruję. Nie będzie mógł zapomnieć o tym do końca swojego życia. Będzie mu to przypominało o mnie. To będzie naprawdę wyjątkowe. Naprawdę. Już nie mogę się doczekać. Mam tylko nadzieję, że nie będzie chciał mnie opuścić. Uciec. Nie pozwolę mu na to. Nawet jeśli będę musiał połamać mu obie nogi. Więc… Lepiej ode mnie nie uciekaj, mój mały Yuuki.

2 komentarze:

  1. Czyli trafiłam z tym, że jest lekkim psychopatą i sadystą ;> Lubię takie postacie bo nigdy nie wiadomo, co kryje się w ich psychice i jakie niecne plany knują, by potem wcielać je w życie. Wiadomym było, że nie będzie delikatny w stosunku do nikogo, choć przyznam, że miałam minimalne nadzieję, że Yu go trochę rozczuli i że choć pierwszy ich raz będzie dla białowłosego minimalnie przyjemny XD Ale jest git :) Mam nadzieję, ze pozostałe postacie jakoś zrekompensują Yu te przeżycia XD
    Z zaciekawieniem czekam na rozdział, w którym będą opisane urodziny Yuu, bo jestem ciekawa co dostanie XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że miałaś ciekawy pomysł ze zrobieniem oddzielnego "rozdziału" o tym, co roi się w głowie Suzaku, fajnie się odkrywało te jego psychopatyczne przemyślenia, z pewnością miałam okazję do lepszego poznania bohatera. B)
    Ciekawe co do dostanie Yuuki, aż moja wyobraźnia zaczęła stwarzać jakieś głupie fantazje. XDDD

    OdpowiedzUsuń