sobota, 28 listopada 2015

Epilog

Dedyk dla wszystkich, którzy wytrwali ^^


Na zawsze razem



Wkurwiłem się. To naprawdę było nie do pomyślenia. Owszem, Akira powiedział mi o tym, co robili Yu i Byakko w urodziny białowłosego. Ale po tym nie napisał do mnie już nić. Ani gdzie są, co robią. Zupełnie nic. To rozjuszyło mnie jeszcze bardziej. Właśnie dlatego jakiś czas po tym wypowiedziałem wojnę i skłóciłem wszystkie Dzielnice. Gdzie jesteś Yuuki? Chcę cię. Pragnę cię. Tęsknie. Umieram. Czy to naprawdę aż tak trudno zrozumieć? Nie mogę bez ciebie żyć. Nie mogę oddychać. Za każdym razem budzę się w środku nocy z koszmaru i szukam cię u mojego boku. I właśnie wtedy koszmar staje się rzeczywistością. Ciebie już przy mnie nie ma. Uciekłeś, a ja nie mogę cię odnaleźć. Przeszukałem całą Japonię, przewróciłem wszystko do góry nogami. Ale ciebie nie ma. Ale znajdę cię. Obiecuję. A wtedy już nigdy nie wypuszczę cię z klatki. Bo jesteś TYLKO mój. Nikt inny nie ma do ciebie prawa. Ale w końcu odnalazłem jakiś trop. Jedna z kamer w Ameryce zapisała twoją twarz. Właśnie dlatego wiedziałem, że tam jesteś. Od razu tam poleciałem. Zacząłem cię szukać. W końcu sześć miesięcy to naprawdę długi czas rozłąki nie uważasz? Ale zamiast ciebie znalazłem mojego pierdolonego braciszka. Oczywiście, ze go zabiłem. To było najcudowniejsze uczucie jakiego doznałem od ostatnich sześciu miesięcy. Zwyczajnie pociągnąłem za spust. To takie zajebiste. Niby nic wielkiego, a może odebrać życie. Świat jest taki zabawny. Ale niestety już cię nie znalazłem. Za dużo czasu poświęciłem temu nic nie wartemu śmieciowi. Zdążyłeś mi uciec. Akiry również nie udało mi się odnaleźć. Przez te dwa cholerne lata zwiedziłem cały świat. Naprawdę. Aż w końcu wróciłem do Japonii. Może w końcu przejrzałeś na oczy? Stęskniłeś się za mną. Ale nie było cię. Kolejne miesiące spędziłem na polu walki. Musiałem się wyładować. Byłem naprawdę wściekły. Zabijałem wszystkich. Kobiety, dzieci, mężczyzn i starców. Każdy z czasem zaczął błagać mnie o śmierć. Ale nie jestem litościwy. Wiesz o tym. Dlatego sprawiałem, że cierpieli jeszcze bardziej. W pewnym momencie zobaczyłem tego skurwysyna. Akirę. Ośmielił się wrócić? Naprawdę zabawne. Chciałem już ruszyć w jego stronę by poderżnąć mu gardło ale ktoś mnie wyprzedził. Nie wiem kto. Blondyn oberwał prosto w skroń. Mało co się nie roześmiałem. W tej kwestii naprawdę przypominał mi o Byakko. Obaj zginęli tak łatwo. Widać kulka w łeb powali nawet takich twardzieli jak oni. I właśnie wtedy zobaczyłem ciebie. Pierwszy raz zobaczyłem u ciebie prawdziwą rozpacz. To było takie piękne. Wyglądałeś jak płaczący anioł. Jedyne co mnie wkurwiało to to, że płakałeś za takim śmieciem jakim był Nikushimi. W pewnym momencie otarłeś łzy i spojrzałeś za siebie. Ręka ci drgnęła, lekko ją uniosłeś. Ale przecież nikogo za tobą nie było. Na co patrzysz? Nie obchodziło mnie to. Wiedziałem, że muszę cię złapać. Jeśli nie zrobię tego teraz to już nigdy nie będę cię mieć.
   -   Yuuuuukiiiii!   -   wydarłem się.
W tym jednym krzyku zawarłem wszystkie swoje emocje jakie buzowały we mnie przez te dwa lata. Tęsknota, wściekłość, pożądanie, rozpacz. Wszystko. I to wszystko przez ciebie Sakuraya. Wcześniej taki nie byłem. Wszystko zaczęło się po tym jak cię zobaczyłem. Było to przypadkiem, a może przeznaczeniem? Nie mam pojęcia. Może nawet i było to cudem ale nie wieżę w Boga. Jego nie ma inaczej nie pozwoliłby mi krzywdzić tak wielu ludzi. Powstrzymałby mnie. Byłem już naprawdę blisko kiedy wstałeś. Trzymałeś broń. Tylko po co ci ona? Chcesz mnie zastrzelić? Ach. Pamiętam. Nasz zakład. Obiecałem ci, że dam ci wolność jeśli zabijesz człowieka. Ale zmieniłem zdanie. Uciekłeś. Umowa została złamana. I to ty ją złamałeś. Wyciągnąłem do ciebie ręce, teraz dzieliło nas już tylko kilka metrów! Jeszcze tylko trochę! Widziałem jak się uśmiechasz. Twój uśmiech mimo upływu czasu nadal był taki piękny. I Właśnie wtedy zrobiłeś coś przerażającego. Wycelowałeś bronią. Prosto w swoją głowę.  Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Nie. Nie możesz tego zrobić. Cholera. Miałeś zabić człowieka. Ale sam jesteś człowiekiem. Chcesz… W taki właśnie sposób chcesz zyskać swoją wolność? Nie. Nie… Nie, nie, nie, nie, nie, nie… Nie możesz. Nie pozwolę ci na to!
   -   Yuki!   -   krzyknąłem jeszcze raz.
Ale ty nadal się uśmiechałeś. Spojrzałeś za siebie. Na co ty tak do kurwy nędzy patrzysz. Jestem już na tyle blisko, że jestem w stanie usłyszeć twój szept.
   -   Wygrałem.

Huk. Pociągnąłeś za spust. Miałem cię już na wyciągnięcie dłoni. Zatrzymałem się a twoje kruche ciało zachwiało się i wpadło prosto w moje ramiona. Widziałem jak cudna czerwień wypływa z twojej skroni. Wpatrywałem się w ciebie nie dowierzając. Naprawdę to zrobiłeś. Padłem na kolana nadal trzymając twoje ciało i po raz pierwszy w swoim życiu się rozpłakałem. Czemu to zrobiłeś Yuuki? Jeszcze tylu rzeczy razem nie zrobiliśmy. Chciałem wywołać jeszcze tyle emocji na twojej twarzy. Chciałem je wszystkie zobaczyć. Ale już nie będzie mi to dane. Opanowałem oddech i się uspokoiłem. Otarłem łzy. Kilka sekund później zacząłem się śmiać. Zabawne. Naprawdę zabawne. To wszystko jest tak kurewsko zabawne! Nie, ty mi nie uciekłeś Yuuki. Po prostu zasnąłeś i już się nie obudzisz. To trochę nie fair. Będzie ci za łatwo. Ale już nic nie mogę na to niestety poradzić. Westchnąłem cicho i wstałem, biorąc cię na ręce. Pocałowałem cię w czoło. Teraz mamy przed sobą bardzo dużo czasu, szybko nadrobimy te dwa lata. I teraz nikt już nam nie przeszkodzi. Ruszyłem spokojnie w stronę mojej nowej rezydencji. No tak, jeszcze jej nie widziałeś. Jest naprawdę cudowna. Twój pokój też jest. Na pewno ci się spodoba. Niestety nie udało mi się odnaleźć twojej Shiro ale na pewno kiedyś wróci. Musi pewnie za tobą tęsknić. Ale to teraz nie ważne. Teraz w końcu możemy być… Na zawsze razem.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


I to by było na tyle jeśli chodzi o tą serię(postanowiłam ją nazwać "Na zawsze razem").
Mam nadzieję, że choć trochę spodobała się ona tym, co postanowili przeczytać ją do końca.
Owszem, była krótka ale to dlatego, że nie miałam już za bardzo pomysłów.
Obecnie zastanawiam się nad pisaniem nowego opowiadania i obiecuję, że tym razem zakończenie będzie weselsze XDDD
Więc ten, dzięki za czy tanie i jeśli chcecie kolejne opowiadanie to zagłosujcie w ankiecie ;)

2 komentarze:

  1. Opowiadanie jest świetne i wielka szkoda, że to już koniec T^T To było dla mnie stanowczo za krótko, ale mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne opowiadania, które będę mogła przeczytać i z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały :>
    Cieszę się, że nie usunęłaś bloga i dalej pociągnęłaś to opowiadanie, bo mimo że upierałaś się, że jest beznadziejne, to udowodniłaś coś zupełnie przeciwnego :) Mi bardzo przypadło do gustu :> A końcówka była dość ciekawa. Suzaku obudził w sobie nekrofila...
    Ale teraz Yu, Byakko i Akira mogą być już razem. Szczęśliwi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak kiedyś znowu zaczniesz mi zrzędzić na poczcie, że piszesz beznadziejnie to zdzielę Cię patelnią albo - co prawdopodobnie będzie gorsze - stanę się szalonym naukowcem i powołam do życia egzystencję podobną do Suzaku, aby wybił Ci z głowy te głupie myśli. Lubię skromnych ludzi, ale więcej wiary. :v Piszesz świetnie, bardzo podobało mi się to opowiadanie, wciągnęło jak nie wiem co. *w*
    Liczę na kolejne świetne pomysły i życzę duuuuuuużo weny. Pozdrawiam c;

    OdpowiedzUsuń