Na zawsze razem
Wkurwiłem się. To naprawdę było nie do pomyślenia.
Owszem, Akira powiedział mi o tym, co robili Yu i Byakko w urodziny
białowłosego. Ale po tym nie napisał do mnie już nić. Ani gdzie są, co robią.
Zupełnie nic. To rozjuszyło mnie jeszcze bardziej. Właśnie dlatego jakiś czas
po tym wypowiedziałem wojnę i skłóciłem wszystkie Dzielnice. Gdzie jesteś
Yuuki? Chcę cię. Pragnę cię. Tęsknie. Umieram. Czy to naprawdę aż tak trudno
zrozumieć? Nie mogę bez ciebie żyć. Nie mogę oddychać. Za każdym razem budzę
się w środku nocy z koszmaru i szukam cię u mojego boku. I właśnie wtedy
koszmar staje się rzeczywistością. Ciebie już przy mnie nie ma. Uciekłeś, a ja
nie mogę cię odnaleźć. Przeszukałem całą Japonię, przewróciłem wszystko do góry
nogami. Ale ciebie nie ma. Ale znajdę cię. Obiecuję. A wtedy już nigdy nie
wypuszczę cię z klatki. Bo jesteś TYLKO mój. Nikt inny nie ma do ciebie prawa.
Ale w końcu odnalazłem jakiś trop. Jedna z kamer w Ameryce zapisała twoją twarz.
Właśnie dlatego wiedziałem, że tam jesteś. Od razu tam poleciałem. Zacząłem cię
szukać. W końcu sześć miesięcy to naprawdę długi czas rozłąki nie uważasz? Ale
zamiast ciebie znalazłem mojego pierdolonego braciszka. Oczywiście, ze go
zabiłem. To było najcudowniejsze uczucie jakiego doznałem od ostatnich sześciu
miesięcy. Zwyczajnie pociągnąłem za spust. To takie zajebiste. Niby nic
wielkiego, a może odebrać życie. Świat jest taki zabawny. Ale niestety już cię
nie znalazłem. Za dużo czasu poświęciłem temu nic nie wartemu śmieciowi.
Zdążyłeś mi uciec. Akiry również nie udało mi się odnaleźć. Przez te dwa
cholerne lata zwiedziłem cały świat. Naprawdę. Aż w końcu wróciłem do Japonii.
Może w końcu przejrzałeś na oczy? Stęskniłeś się za mną. Ale nie było cię.
Kolejne miesiące spędziłem na polu walki. Musiałem się wyładować. Byłem naprawdę
wściekły. Zabijałem wszystkich. Kobiety, dzieci, mężczyzn i starców. Każdy z
czasem zaczął błagać mnie o śmierć. Ale nie jestem litościwy. Wiesz o tym.
Dlatego sprawiałem, że cierpieli jeszcze bardziej. W pewnym momencie zobaczyłem
tego skurwysyna. Akirę. Ośmielił się wrócić? Naprawdę zabawne. Chciałem już
ruszyć w jego stronę by poderżnąć mu gardło ale ktoś mnie wyprzedził. Nie wiem
kto. Blondyn oberwał prosto w skroń. Mało co się nie roześmiałem. W tej kwestii
naprawdę przypominał mi o Byakko. Obaj zginęli tak łatwo. Widać kulka w łeb
powali nawet takich twardzieli jak oni. I właśnie wtedy zobaczyłem ciebie.
Pierwszy raz zobaczyłem u ciebie prawdziwą rozpacz. To było takie piękne.
Wyglądałeś jak płaczący anioł. Jedyne co mnie wkurwiało to to, że płakałeś za
takim śmieciem jakim był Nikushimi. W pewnym momencie otarłeś łzy i spojrzałeś
za siebie. Ręka ci drgnęła, lekko ją uniosłeś. Ale przecież nikogo za tobą nie
było. Na co patrzysz? Nie obchodziło mnie to. Wiedziałem, że muszę cię złapać. Jeśli
nie zrobię tego teraz to już nigdy nie będę cię mieć.
- Yuuuuukiiiii! -
wydarłem się.
W tym jednym krzyku zawarłem wszystkie swoje emocje
jakie buzowały we mnie przez te dwa lata. Tęsknota, wściekłość, pożądanie,
rozpacz. Wszystko. I to wszystko przez ciebie Sakuraya. Wcześniej taki nie
byłem. Wszystko zaczęło się po tym jak cię zobaczyłem. Było to przypadkiem, a
może przeznaczeniem? Nie mam pojęcia. Może nawet i było to cudem ale nie wieżę
w Boga. Jego nie ma inaczej nie pozwoliłby mi krzywdzić tak wielu ludzi. Powstrzymałby
mnie. Byłem już naprawdę blisko kiedy wstałeś. Trzymałeś broń. Tylko po co ci
ona? Chcesz mnie zastrzelić? Ach. Pamiętam. Nasz zakład. Obiecałem ci, że dam
ci wolność jeśli zabijesz człowieka. Ale zmieniłem zdanie. Uciekłeś. Umowa
została złamana. I to ty ją złamałeś. Wyciągnąłem do ciebie ręce, teraz
dzieliło nas już tylko kilka metrów! Jeszcze tylko trochę! Widziałem jak się
uśmiechasz. Twój uśmiech mimo upływu czasu nadal był taki piękny. I Właśnie
wtedy zrobiłeś coś przerażającego. Wycelowałeś bronią. Prosto w swoją głowę. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.
Nie. Nie możesz tego zrobić. Cholera. Miałeś zabić człowieka. Ale sam jesteś
człowiekiem. Chcesz… W taki właśnie sposób chcesz zyskać swoją wolność? Nie.
Nie… Nie, nie, nie, nie, nie, nie… Nie możesz. Nie pozwolę ci na to!
- Yuki!
- krzyknąłem jeszcze raz.
Ale ty nadal się uśmiechałeś. Spojrzałeś za siebie. Na
co ty tak do kurwy nędzy patrzysz. Jestem już na tyle blisko, że jestem w stanie
usłyszeć twój szept.
- Wygrałem.
Huk. Pociągnąłeś za spust. Miałem cię już na
wyciągnięcie dłoni. Zatrzymałem się a twoje kruche ciało zachwiało się i wpadło
prosto w moje ramiona. Widziałem jak cudna czerwień wypływa z twojej skroni.
Wpatrywałem się w ciebie nie dowierzając. Naprawdę to zrobiłeś. Padłem na kolana
nadal trzymając twoje ciało i po raz pierwszy w swoim życiu się rozpłakałem.
Czemu to zrobiłeś Yuuki? Jeszcze tylu rzeczy razem nie zrobiliśmy. Chciałem
wywołać jeszcze tyle emocji na twojej twarzy. Chciałem je wszystkie zobaczyć.
Ale już nie będzie mi to dane. Opanowałem oddech i się uspokoiłem. Otarłem łzy.
Kilka sekund później zacząłem się śmiać. Zabawne. Naprawdę zabawne. To wszystko
jest tak kurewsko zabawne! Nie, ty mi nie uciekłeś Yuuki. Po prostu zasnąłeś i
już się nie obudzisz. To trochę nie fair. Będzie ci za łatwo. Ale już nic nie
mogę na to niestety poradzić. Westchnąłem cicho i wstałem, biorąc cię na ręce.
Pocałowałem cię w czoło. Teraz mamy przed sobą bardzo dużo czasu, szybko
nadrobimy te dwa lata. I teraz nikt już nam nie przeszkodzi. Ruszyłem spokojnie
w stronę mojej nowej rezydencji. No tak, jeszcze jej nie widziałeś. Jest
naprawdę cudowna. Twój pokój też jest. Na pewno ci się spodoba. Niestety nie
udało mi się odnaleźć twojej Shiro ale na pewno kiedyś wróci. Musi pewnie za
tobą tęsknić. Ale to teraz nie ważne. Teraz w końcu możemy być… Na zawsze razem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I to by było na tyle jeśli chodzi o tą serię(postanowiłam ją nazwać "Na zawsze razem").
Mam nadzieję, że choć trochę spodobała się ona tym, co postanowili przeczytać ją do końca.
Owszem, była krótka ale to dlatego, że nie miałam już za bardzo pomysłów.
Obecnie zastanawiam się nad pisaniem nowego opowiadania i obiecuję, że tym razem zakończenie będzie weselsze XDDD
Więc ten, dzięki za czy tanie i jeśli chcecie kolejne opowiadanie to zagłosujcie w ankiecie ;)
Opowiadanie jest świetne i wielka szkoda, że to już koniec T^T To było dla mnie stanowczo za krótko, ale mam nadzieję, że wkrótce pojawią się kolejne opowiadania, które będę mogła przeczytać i z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały :>
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie usunęłaś bloga i dalej pociągnęłaś to opowiadanie, bo mimo że upierałaś się, że jest beznadziejne, to udowodniłaś coś zupełnie przeciwnego :) Mi bardzo przypadło do gustu :> A końcówka była dość ciekawa. Suzaku obudził w sobie nekrofila...
Ale teraz Yu, Byakko i Akira mogą być już razem. Szczęśliwi :)
Jak kiedyś znowu zaczniesz mi zrzędzić na poczcie, że piszesz beznadziejnie to zdzielę Cię patelnią albo - co prawdopodobnie będzie gorsze - stanę się szalonym naukowcem i powołam do życia egzystencję podobną do Suzaku, aby wybił Ci z głowy te głupie myśli. Lubię skromnych ludzi, ale więcej wiary. :v Piszesz świetnie, bardzo podobało mi się to opowiadanie, wciągnęło jak nie wiem co. *w*
OdpowiedzUsuńLiczę na kolejne świetne pomysły i życzę duuuuuuużo weny. Pozdrawiam c;