piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 6

Decyzje


Od urodzin chłopaka minęły już trzy miesiące. Tatuaż przestał już boleć, w jakimś stopniu Yu się już nawet do niego przyzwyczaił. Ale oczywiście nie zmieniało to faktu, że mu się nie podobał. Jak zareagował wtedy po przebudzeniu? Chciał zedrzeć go z siebie razem ze skórą. Ale za bardzo bał się bólu więc po prostu go zostawił.  No i oczywiście od tamtej pory Suzaku rżnął go codziennie. I za każdym razem bolało to Yu. Byakko był wściekły i miał więcej powodów by nienawidzić brata. Na całe szczęście mężczyzna nie dowiedział się o tym co zaszło w urodziny białowłosego. I tak oto od tamtej Yuuki pory był w związku z czarnowłosym. Jedna rzecz jednak bardzo go niepokoiła. Od dwóch miesięcy Byakko i Akira zachowują się jakoś dziwnie. Nie rozmawiają ze sobą, mijają się bez słowa i patrzą na siebie jakby chcieli się pozabijać. To naprawdę martwiło chłopaka. Czyżby się pokłócili? A może… Na tę myśl aż przeszedł go dreszcz. Dowiedzieli się o sobie nawzajem? Czy to możliwe by w jakiś sposób poznali nawzajem swoje sekrety? W końcu obaj są swoimi przeciwnikami. Dzielnica Centralna i Wschodnia. Jednak to nie był koniec ich dziwnych zachowań. Zawsze kiedy z którymś zostawał sam było jakoś…. Sam nie wiedział. Byakko starał się być jak najbliżej niego, a Akira częściej się uśmiechał, jakby wziął jego dawną uwagę do serca. Naprawdę nic już z tego wszystkiego nie rozumiał. Ale przez tą nagłą zmianę zachowania Akiry czuł się przy nim inaczej. Tak samo jak przy Byakko. Robiło mu się gorąco za każdym razem kiedy widział jego powalający uśmiech i rumienił się gdy tylko blondyn był za blisko niego. Za to kiedy wychodzili gdzieś w trójkę…. No, atmosfera była bardzo napięta. A kiedy jeden z nich zaproponuje coś Yu drugi znów zabija go wzrokiem. Właśnie nad tym wszystkim rozmyślając Sakuraya spacerował sobie jednym z korytarzy. Z tego stanu wyrwały go głośne hałasy w drugim końcu posiadłości. Od razu ruszył tam szybkim krokiem, dotarł na miejsce dopiero po trzech minutach, a to co ujrzał naprawdę go przeraziło. Akurat w chwili gdy wyszedł zza zakrętu Byakko roztrzaskał szklaną butelkę na głowie Akiry. Blondyn się zachwiał ale zaraz rzucił na czarnowłosego waląc mocno z prawego sierpowego w szczękę.  Białowłosemu wydawało się, że śni. Że to tylko koszmar. Przecież jeszcze niedawno byli najlepszymi przyjaciółmi. Obiecali sobie. Obiecali, ze już zawsze będą razem, we trójkę. Więc czemu? Czemu to wszystko się dzieje. Na ten widok aż zachciało mu się płakać.
   -   Co wy… Co wy robicie?! PRZESTAŃCIE!   -   krzyknął.
Chciał podejść i ich rozdzielić ale nie chciał przypadkiem oberwać. Jego to oczywiście nie obchodziło ale wiedział, że ten który by go trafił miałby wyrzuty do końca życia. Kiedy tylko usłyszeli jego głos odskoczyli od siebie jak oparzeni i spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Widocznie nie spodziewali się, że są aż tak głośno ani tego, że Yu ich zobaczy. Aż zaczęło boleć go w klatce piersiowej. To co przed chwilą zobaczył naprawdę go zabolało. Nie chciał żeby walczyli. Mieli być razem.
   -   Co wy… odpierdalacie….   -   powiedział cicho i zacisnął zęby.
W tej chwili z całych sił starał się wstrzymać napływające do oczu łzy. Na ten widok i Byakko i Akira zmiękli. Żaden z nich nie chciał widzieć ani powodować płaczu u Yuuki’ego.
   -   Yu…   -   zaczął Byakko.
Ale białowłosy tylko cofnął się o kilka kroków i pokręcił głową.
   -   Ja już naprawdę nie mam na to wszystko siły.   -   powiedział.
Zawrócił i ruszył biegiem w stronę z której przyszedł. Zamknął się w swoim pokoju, oparł plecami o drewniane drzwi i osunął na podłogę. Po raz pierwszy od trzech miesięcy się rozpłakał. Po dziesięciu minutach na korytarzu usłyszał kroki. Zatrzymały się dopiero przy jego drzwiach. Ktoś zapukał. Przez te trzy miesiące udało mu się rozpracować kto jak puka. Dlatego bez problemu domyślił się, że to Byakko. Nie odpowiedział. Czarnowłosy znów zapukał. Cisza. Brunet westchnął cicho ze zrezygnowaniem i odszedł. Po zaledwie pięciu minutach Yu znów usłyszał kroki. Tym razem bardziej ciężkie. Znów pukanie do drzwi, znowu inne. Akira. Znowu nie odpowiadał. Nie chciał w tym momencie widzieć żadnego z nich.  Blondyn odszedł. Yu myślami uciekł w niedaleką przeszłość. Kiedy razem się bawili. Śmiali. Wygłupiali. Przez to rozpłakał się jeszcze bardziej. Nie wiedział ile tak siedział ale w końcu się ogarnął i wstał. Położył się na łóżku plecami do drzwi. Kilka minut później dołączyła do niego Shiro. Jej widok ją ucieszył ale jednocześnie zasmucił. W końcu dostał ją od Akiry. Bransoletka od Byakko też zrobiła się dziwnie ciężka, jakby z ołowiu. Czy to się właśnie nazywa złośliwością losu? Wszystko co wydawało się najwspanialszymi rzeczami okazuje się najbardziej przytłaczającymi. Pociągnął nosem ale już nie płakał. Nawet na chwilę udało mu się zasnąć. Obudziły go kroki dobiegające z korytarza. Ale nie należały ani do Byakko ani do Akiry. Były zbyt lekkie, spokojne, powolne. Tylko jedna osoba tak się porusza. Wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Otworzył je od razu kiedy tylko pukanie ustało. Dzięki Bogu, że nie było po nim widać iż płakał. Suzaku uśmiechnął się promiennie.
   -   Cześć Yuuki.   -  powiedział jak grzyb nigdy nic.
Białowłosy odmruknął ciche „dobry wieczór” i wpuścił mężczyznę do pokoju. Brązowowłosy usiadł na łóżku i gestem pokazał by chłopak usiadł obok niego, tak też zrobił. Zapanowała cisza. Bardzo długa cisza, a tak przynajmniej wydawało się Sakurayi.
   -   Mam dla ciebie propozycję.   -   oznajmił zielonooki.
Naprawdę zaskoczyło to Yu. Ayakashi jeszcze nigdy nie składał mu żadnych propozycji. Spojrzał na niego z niemym pytaniem ale i zaciekawieniem.
   -   Postanowiłem, że puszczę cię wolno jeśli tylko spełnisz jeden warunek.
W tym momencie Yuuki doznał jeszcze większego szoku niż gdy zobaczył bijących się Byakko i Akirę. Wolność. Tylko to słowo kotłowało mu się teraz w głowie. Bardzo długo śnił i marzył o wolności. O wydostaniu się z dzielnicy. O ucieczce od Suzaku. Wydostaniu się z tego piekła. I teraz miał okazję. Oczywiście nie miał pewności, czy mężczyzna mówi prawdę ale z nim wszystko jest możliwe.
   -   …Jakim…?   -   zapytał bardzo cicho i niepewnie.
Suzaku uśmiechnął się szeroko jak jeszcze nigdy. Jakby wygrał los na loterii i odebrał nagrodę o wartości stu miliardów dolarów.
   -   To naprawdę nic takiego. Jedyne co musisz zrobić to… Zabić człowieka.
Białowłosy zamarł w bezruchu. Dostał niewidocznych dreszczy. On… Sobie żartował? Kazał mu zabić człowieka? Odebrać czyjeś życie by odzyskać swoje? Owszem, chciał być wolny, chciał żyć… Ale czy byłby w stanie posunąć się tak daleko? Do morderstwa?
   -   Oczywiście czas jest nieograniczony i możesz wybrać kogo chcesz, nawet niemowlaka.
On oszalał. Chociaż nie. Suzaku zawsze taki był. Od samego początku. Tylko on tego wcześniej nie widział, nie znał go na tyle dobrze i nie zdążył poznać tej jego strony. Pierwszy raz ujawniał się kiedy Yu został zgwałcony. Białowłosy wiedział, że w mężczyźnie o wyglądzie anioła tak naprawdę czai się jeden z najstraszniejszych i najokrutniejszych demonów. Wiedział. Ale dopiero teraz dopuścił do siebie tę myśl. Suzaku wstał, pożegnał się i sobie poszedł pogwizdując cicho. Sakuraya przełknął cicho ślinę. Czas nieograniczony. Dowolna osoba. Morderstwo. Zadrżał na samą myśl o tym. Co tu się odkurwia? T wszystko zdecydowanie robiło się coraz bardziej popierdolone.



~*~



Następnego dnia był nieobecny duchem. Cały czas rozmyślał o propozycji Suzaku. Rozważał wszystkie za i przeciw. Było po równo. I wcale nie ułatwiało mu to podjęcia decyzji. No i, chcąc nie chcąc, dzisiejszy dzień musiał spędzić z Byakko i Akirą. Suzaku znów musiał gdzieś jechać, a ta dwójka miała robić za obstawę białowłosego. Poszli do parku by znaleźć się z dala od wścibskich oczu przechodniów, a do tego parku rzadko kto przychodził o tej porze roku. Siedzieli razem w ciszy ale Yu w końcu tego nie wytrzymał. Atmosfera była zbyt przytłaczająca.
   -   Dowiem się w końcu o co tu chodzi?   -   zapytał.
Cisza. Ale przynajmniej zniknęło to przytłaczające uczucie. Zostało jedynie napięcie. Byakko utworzył usta i je zamknął. Chwilę milczał, westchnął cicho i już chciał coś powiedzieć ale Akira go wyprzedził.
   -   Kocham cię.   -   powiedział całkiem spokojnie jakby to było oczywiste.
Czarnowłosy posłał mu mordercze spojrzeniem, a Yu zatkało. Że kurwa co? Akira go kochał? Znaczy, podejrzewał już coś od momentu gdy ten go pocałował. Wiedział, że może to być jakieś chwilowe uczucie ale nie coś takiego. Tego naprawdę się nie spodziewał.
   -   C-co? Ale przecież…
Już sam nie wiedział co powiedzieć. Właśnie w tym momencie wszystkie klocki wskoczyły na swoje miejsce tworząc całość. Nie zaczęli się tak traktować bo odkryli nawzajem swoje sekrety. Aż ścisnęło go w żołądku.
   -   Nie mówcie mi, że… To dlatego zaczęliście się tak zachowywać? Dlatego zepsuliście swoją przyjaźń bo się we mnie… Zakochaliście?   -   zapytał błagalnie.
Naprawdę chciał żeby zaprzeczyli. Ale kiedy milczeli miał ochotę się rozpłakać. Załamany schował twarz w dłoniach.
   -   Kurwaaaa….   -   jęknął płaczliwie.
Myślał, że coś się stało, a okazuje się, że to on wszystko spieszył. On był wszystkiemu winny. Spierdolił piękną przyjaźń. A to tylko dlatego, że zachciało mu się miłości. Że kochał ich obu. Że chciał BYĆ kochanym. Gdyby tylko nie miał tak egoistycznych pragnień nigdy by do tego nie doszło. Gdyby tylko nie był taką ciotą, która nie potrafi się sama obronić to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Najgorsze było to, że wiedział co to znaczy. Zniszczył przyjaźń. Kochał ich obu. A oni kochali jego. I właśnie przez to ci dwaj tak się nienawidzili. Yu mógł wybrać tylko jednego z nich. A gdy to zrobi… Straci tego drugiego na zawsze. Nie było możliwości by po odtrąceniu mogli wrócić do przyjaźni. Jeden z nich zostanie przez niego zraniony. Myślał o sobie i Byakko jako o parze ale Akirę też kochał, tak samo mocno.
   -   Nie róbcie mi tego.   -   szepnął.
I znów się rozkleił. Znaczy, nie tak bardzo jak poprzedniego dnia, teraz poleciało zaledwie Kika łez i pociągnął nosem.
   -   Przykro nam Yuuki ale tak to musi wyglądać.   -   powiedział jak zawsze spokojnie Akira.
To tylko jeszcze bardziej dobiło białowłosego. Nie dość, że Suzaku odpierdolił mu ten numer z tą chorą propozycją to teraz jeszcze to. Miał wybrać między dwiema osobami, które kochał najbardziej na świecie i zranić tą drugą. Byakko uśmiechnął się blado.
   -   Nie musisz się śpieszyć z decyzją. Mamy bardzo dużo czasu.   -   powiedział łagodnie.

Jeśli to miało być pocieszenie to marne. Jedyne co tego dnia uzyskał to możliwości wyboru. Zabić człowieka czy na zawsze być zabawką Suzaku? Miał wybrać Byakko i na zawsze stracić Akirę czy na odwrót? Zastanawiał się tylko jak długo jeszcze będzie udawało mu się to wytrzymać. W tej chwili chciał tylko jednego. Przestać istnieć.

2 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa na którego padnie wybór ^^ Zawsze można wybrać jeszcze opcję nr. trzy czyli Suzaku, ale to opcja tylko dla masochistów XD
    Nie jestem pewna co do tej ucieczki, moim zdaniem zalatuje to na jakiś podstęp i na miejscu Yu siedziałabym na tyłku i obmyśliła jakiś lepszy plan ucieczki. Zawsze musi być ta trzecia opcja by wybrnąć z sytuacji :>

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurczaki! *w*
    Jaka akcja! *w*
    I była nawet walka! XDD
    Ciekawe którego wybierze, osobiście kibicuję i Yukko (Yu i Byakko XDD), i Yukirze (Yu i Akira). Nie nadaję się do wymyślania nazw paringów XDDDDDD
    Co do propozycji wolności - nie jest ustalone kogo może zabić, c'nie? Na miejscu Yuukiego zgarnęłabym Suzaku, białowłosy nie musiałby za wiele emocji przełamywać, bo i tak czy siak go nienawidził (chyba, że się mylę), a i warunek byłby spełniony. :v

    OdpowiedzUsuń