wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 1

Pierwszy rozdzialik dedykowany dla kochanej linuxy, która jako pierwsza odważyła się dodać komentarz pod tym... Czymś XDDD
A teraz zapraszam do czytania ^w^



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Dziwka


Yuuki siedział na parapecie i wyglądał przez okno. W swoim nowym pokoju. Już ponad miesiąc upłynął od chwili gdy myślał, że to jego koniec. Ale tak się nie stało. Suzaku go nie zabił. Powiedział, że skoro nie chce zginąć to niech idzie z nim. I co miał zrobić? Nie chciał umierać. Kiedy schodzili na dół widział całe morze krwi i pełno trupów. Wszyscy byli martwi. On jeden przetrwał. Ale nie wiedział na jak długo ani jakie plany co do niego ma Suzaku. Naprawdę się bał. Ale teraz sam już nie wiedział co byłoby lepsze, śmierć czy takie życie? Ayakashi dał mu wyraźnie do zrozumienia, że ma ochotę i zamiar go zerżnąć. Problem w tym, że nie wiadomo kiedy. Jak będzie spał? Jak będzie gdzieś sam? A może jak będzie się kąpał? Bał się, że na każdym kroku może spotkać bruneta, który od razu się na niego rzuci. On wiedział, że Yuuki nigdy tego nie robił. Jak się okazało to wyłącznie przez niego zrobił rzeź w burdelu. Bo chciał jego. Wersja oficjalna była taka, że nie płacili podatków na czas. Yuuki czuł się jak morderca. To z jego powodu zamordowano ponad pięćdziesiąt osób. Teraz stara się o tym nie myśleć. Mimo wszystko są plusy tej całej sytuacji. Zyskał nowego przyjaciela i odnalazł starego. Byakko był jego dawnym przyjacielem z dzieciństwa ale myślał, że zginął podczas walk. Na szczęście tak się nie stało. Jego drugim przyjacielem był Akira. Miły, sympatyczny chłopak, chyba jako jedyny nie ślinił się na widok białowłosego. I bardzo się to Yuukiemu podobało. Takiego przyjaciela właśnie pragnął. Oczywiście Byakko również się do niego nie ślinił ale to chyba oczywiste prawda? Byli w końcu przyjaciółmi. Zamyślony wpatrywał się za okno na padający deszcz. Tego dnia pogoda idealnie odzwierciedlała jego uczucia. Zamyślił się na tyle iż nie usłyszał jak ktoś wszedł do jego pokoju.
   -   Paskudna dziś pogoda.  
Yuuki’ego zmroziło. Doskonale znał ten głos. Tak samo jak jego zielone ślepia. One i ich właściciel przyprawiają go o dreszcze. Nadal spięty odwrócił się powoli w stronę Suzaku i uśmiechnął się blado. Niestety nadal nie szło mu dobrze ukrywanie strachu. Nie przed nim. Nie przed tymi oczami. Wydawało mu się, że przeszywają go na wylot i zaglądają głęboko w jego duszę. To było naprawdę przerażające.
   -   T-tak… D-dzień dobry Suzaku-sama…   -   udało mu się w końcu wydusić.
Niestety nie udało mu się powstrzymać zająknięcia ale to i tak był spory sukces. Gardło miał tak ściśnięte, że nie wiedział czy uda mu się w ogóle odezwać. Ciężej mu się oddychało, a serce o mało co nie zaprzestało swej pracy. Tak właśnie działał na niego Shzaku Ayakashi. Mężczyzna podszedł do niego wolnym krokiem i zatrzymał się w naprawdę niebezpiecznej dla Yuuki’ego odległości. Ale zamiast coś mu zrobić jedynie oparł się o ramę okna przez co był jeszcze bliżej białowłosego. Do jego nozdrzy wdarł się przyjemny zapach jakichś męskich perfum. Naprawdę mu się spodobał. I zadziałał trochę uspokajająco… Co nie zmieniało faktu, że i tak bał się jak cholera. Suzaku wyglądał przez okno, jakby starał się czegoś wypatrzyć. Yuuki również spojrzał w tamtą stronę. Chwilę się tak wpatrywał i nagle poczuł jak od tyłu obejmują go silne dłonie. Mimowolnie zaczął lekko drżeć na co zielonooki jedynie westchnął cicho.
   -   Nadal się nie przyzwyczaiłeś, co?   -   mruknął.
Pochylił się i schował twarz w białych włosach chłopaka zaciągając się jego zapachem. Yuuki zawsze pachniał różami. Był to bardzo delikatny i słodki zapach.
   -   P-przepraszam…   -   powiedział cicho.
Z jednej strony był zawstydzony, a z drugiej się bał. Przecież już tyle razy dla niego tańczył, prawie całkiem nagi… A jego strach wydawał się jedynie zwiększać niż maleć. Tak jakby zmienił się w owieczkę i zaczął rozpoznawać złego wilka, który jest coraz bliżej i bliżej wyczekując okazji do ataku. Po kilku minutach Ayakashi go puścił i ruszył w stronę drzwi.
   -   Nie szkodzi. Tylko wiesz, nie zawsze uda mi się powstrzymywać tak jak teraz. Więc lepiej się jakoś na to przygotuj. Ale obiecuję, że postaram się być delikatny.   -   rzucił na wychodnym.
Yuuki znów został sam, jeszcze bardziej przerażony. Ma być gotowy. I postara się być delikatny. Właśnie. Postara się. Co nie znaczy, że tak będzie. Zadrżał i schował twarz w dłoniach. To już nie był strach. To było przerażenie. I rosło z każdą sekundą. Chyba jednak byłoby lepiej gdyby mnie wtedy zabił…

~*~

Udało mu się przetrwać jeszcze kolejne kilka dni ale wiedział, że jego limit się kończy. Suzaku z dnia na dzień był coraz bardziej nachmurzony i agresywny dla swoich sługusów. Ale na razie Yuuki był jeszcze bezpieczny. Udał się z Akirą i Byakko na miasto. Nigdy nie był w Dzielnicy, od urodzenia żył w Dystrykcie. Tutaj wszystko było naprawdę piękne. Jedyne co mu się nie podobało to to, że ludzie od czasu do czasu się na niego oglądali. No tak, dzięki Suzaku zyskał sławę i nowy tytuł. Został okrzyknięty dziwką. Prywatną dziwką Suzaku. Każdy tak o nim mówił i myślał. Ale nawet tak bardzo mu to nie przeszkadzało. Dopóki było jasno powiedziane , iż jest jego dziwką był bezpieczny. Nie musiał się bać, że ktoś go zgwałci. Nie licząc Suzaku. Nikt nie miał na tyle odwagi by choć go dotknąć w jakiś nieprzyzwoity sposób. Gorzej jeśli ktoś postanowi popełnić samobójstwo, wtedy może się do niego dobrać i ma śmierć gwarantowaną. Z wycieczki po mieście wrócili dopiero kiedy zaczęło się ściemniać. Mieszkali w rezydencji Suzaku. Chciał mieć Yuuki’ego i swoich zaufanych sługusów pod ręką więc pozwolił im mieszkać razem z nim. Białowłosy wracał właśnie do swojego pokoju gdy nagle… Ktoś przyparł go do ściany i zatkał usta dłonią. Przerażony spojrzał na napastnika ale… To nie była osoba o której myślał. To nie był Suzaku. To był jeden z jego ochroniarzy.
   -   Cichutko… Bądź grzeczną dziwką.   -   powiedział cicho.
Białowłosemu naprawdę zaczynało przeszkadzać to określenie. Naprawdę zaczynał się czuć jak dziwka. Facet zaczął go macać i chciał zaciągnąć do jakiegoś pokoju ale czas nagle się zatrzymał. Napastnik jęknął i kilka chwil później leżał na podłodze. Dopiero po chwili Yuuki załapał co się dzieje. W plecach mężczyzny był nóż. A zaraz za nim stał Suzaku. Teraz wyglądał naprawdę przerażająco. Był porządnie wkurwiony. Yuuki nie wiedział co robić. Otworzył usta ale zaraz je zamknął bo nie był w stanie wydobyć głosu. Kiedy chciał je ponownie otworzyć Ayakashi załapał go za nadgarstek i pociągnął za sobą.
   -   Naprawdę mam już dość czekania… Nie mogę ryzykować by taki śmieć miał cię pierwszy…   -   warknął cicho, bardziej sam do siebie niż do chłopaka.
I w tej chwili serce Sakurayi naprawdę stanęło. A raczej tak myślał. Chciał zacząć protestować, zapierać się, uciec ale nie był w stanie. Był zbyt spanikowany i przerażony. Zielonooki i tak był już porządnie wkurwiony, a co by dopiero było gdyby Yu zaczął się stawiać. Nogi chciały się pod nim ugiąć ale wiedział, ze musi wytrzymać. Jak się okazało Suzaku zabrał go do swojej sypialni. Drzwi zamknął na wszystkie zamki upewniając się, że nikt im nie przeszkodzi po czym pociągnął chłopaka w stronę łóżka, na którym po chwili białowłosy wylądował. Był pewny, że Ayakashi zaraz się na niego rzuci. W porównaniu z mężczyzną był naprawdę malutki. Yuuki miał może ledwie metr sześćdziesiąt, albo i nie. Suzaku metr osiemdziesiąt. W sumie to wszyscy faceci tutaj mieli ponad metr siedemdziesiąt, tylko Yu był taki malutki. Małe, bezbronne stworzonko nie zdolne do samoobrony. Czekał już na najgorsze ale to nie nastąpiło. Zamiast się na niego rzucić Suzaku pochylił się nad nim gwałtownie ale wyhamował i… Pocałował go. Nie brutalnie, przeciwnie. Bardzo ale to bardzo delikatnie. Jakby bał się, że chłopak pod jego dotykiem pęknie niczym porcelana. Yuuki już myślał, że mężczyzna zaraz „przejdzie dalej” ale… tak się nie stało. Zamiast tego Suzaku położył się obok niego na łóżku, tak by białowłosy był do niego plecami, i zwyczajnie się do niego przytulił. Sakuraya zamarł w bezruchu nie wiedząc co robić ani czego się dalej spodziewać. Usłyszał jak zielonooki warknął cicho na samego siebie, jakby toczył jakieś wewnętrzne bitwy i wyzywał sam siebie. Yu bał się poruszyć a tym bardziej odezwać. Zwyczajnie myślał i pozwalał się przytulać. Nie wiedział ile czasu minęło ale godzina na pewno. Po spokojnym oddechu i trochę rozluźnionym uścisku od razu rozpoznał, że Ayakashi zasnął. Bardzo ale to bardzo powolutku przekręcił głowę w bok tak by móc spojrzeć za siebie. I co? Był naprawdę dziwnie miło zaskoczony. Kiedy Suzaku spał nie wyglądał już tak strasznie jak zazwyczaj. Teraz spokojnie mógłby zachodzić za przystojnego anioła, który zstąpił na ziemię. Ale wiadomo było, że Suzaku do aniołów nie należał, jeżeli już to mógłby ubiegać się o tytuł diabła; a może nawet i samego Szatana. Białowłosy nie miał bladego pojęcia co teraz zrobić. Jakoś powoli się wywinąć i iść do siebie? Wtedy mógłby ryzykować, że obudzi mężczyznę. Poza tym nie wiedział jak Suzaku zareaguje po przebudzeniu gdy go przy nim nie będzie. Na pewno się wścieknie. Dlatego właśnie zrezygnowany Yuuki postanowił zostać w łóżku, pozwalać dalej się przytulać i nie robić czegoś głupiego przez co mężczyzna mógłby go skrzywdzić. Już od najmłodszych lat wie, że najlepiej nie narażać się komuś takiego inaczej ma się przejebane do końca życia. Odetchnął cicho i kiedy znów spojrzał przed siebie zauważył, że za oknem zdążyło się zrobić całkowicie ciemno. Nie mając innego wyjścia postanowił się trochę odprężyć, co też się udało. Może to i dziwne ale było mu przyjemnie w objęciach Suzaku. Do tego ten zapach perfum mężczyzny… Naprawdę mu się podobał. Trzydzieści minut później oczy zaczęły mu się zamykać aż w końcu Yu również zasnął.

~*~

Następnego dnia nie wiedział o której godzinie się obudził. Ale wiedział, że nie obudził się sam z siebie. Nawet kiedy oprzytomniał nie otwierał oczu i nadal oddychał spokojnie i głęboko, jakby dalej spał. Dlaczego? Bo nie czuł już obejmujących go ramion Suzaku. Zamiast tego czuł jak coś delikatnie gładzi mu włosy, od czasu do czasu miziając po twarzy. Czyjaś ręka. A zapach perfum Ayakashi’ego był wyjątkowo intensywny. Nie trudno było się domyślić, że to on. Właśnie dlatego Yuuki jeszcze bardziej chciał jak najdłużej udawać sen. Nie chciał się z nim spotkać. A przynajmniej nie teraz. Dopiero po dziesięciu minutach Suzaku przestał go głaskać. Po tym Yu usłyszał kroki i dźwięk otwieranych oraz zamykanych drzwi. Sakuraya otworzył oczy dopiero po kilkunastu sekundach, kiedy był w stu procentach pewny, że jest sam. I faktycznie, nikogo więcej w pokoju nie było. Leżał jeszcze trochę po czym niepewnie usiadł i się rozejrzał. Pierwszy raz był w pokoju Suzaku. Nie zdziwił się kiedy pokój okazał się wielki i bardzo luksusowy. Jedyne co go zaskoczyło to to, że jego pokój był prawie taki sam. A wątpił by każdy tutaj miał taki pokój. Zsunął się z łóżka i po cichu podszedł do drzwi. Wyjrzał za nie i rozejrzał się po korytarzu, nikogo nie było. Wyślizgnął się z pomieszczenia i szybko wrócił do siebie. Miał nawet własną łazienkę. Wziął długą kąpiel i przebrał się w świeże ubrania. Po tym ruszył do kuchni i zrobił sobie dwie kanapki. Kiedy przechodził przez jadalnię kilku podwładnych Suzaku rozmawiało o czymś szeptem. Wyłapał z tego jednak to iż kogoś brakowało, ktoś się nie zjawił. Od razu domyślił się, że chodziło o faceta z wczoraj. Tego, którego zabił Suzaku. Resztę dnia spędził w miarę spokojnie. Udało mu się porozmawiać z Byakko i Akirą ale nie za długo bowiem obaj mieli swoje zadania do wykonania. Późnym popołudniem siedział w bibliotece i czytał jakieś romansidło. Zazdrościł głównym bohaterom. Też chciał przeżyć prawdziwą historię miłosną. Oczywiście ciągnęło go trochę do Akiry, był naprawdę bardzo miły, ale lubił też Byakko, cały czas go rozśmieszał i poprawiał samopoczucie. Nie wiedział czy się w nich zakochał czy było to chwilowe zauroczenie tym, że obaj byli dla niego mili i się o niego troszczyli. No i obaj byli przystojni ale to szczegół, dla Yu na pierwszym miejscu liczył się najpierw charakter, a dopiero później wygląd. A ci dwaj mieli jedno i drugie. No i pozostawała jeszcze kwestia Suzaku… Chociaż białowłosy był w stu procentach pewien, że to nie miłość. Za bardzo się go bał by się w nim zakochał. Ale nie zmieniało to faktu, że coś go do niego przyciągało niczym magnes. I nie były to jego oczy, choć one też go intrygowały. Westchnął ciężko i puknął się książką w czoło. To wszystko było dla nie go zdecydowanie za dużo. W jego głowie panował istny chaos, a w sercu – armagedon. Chwilami nie ufał nawet samemu sobie. Znów zamyślił się na tyle, iż nie zauważył czyjejś obecności.
   -   Mam nadzieję, że się wyspałeś.
Podskoczył lekko na dźwięk głosu Ayakashi’ego. Szybko zamknął książkę i spojrzał na niego z zakłopotaniem.
   -   Och… Dzień dobry… Tak, wyspałem się, dziękuję…   -   wymamrotał.
Suzaku się uśmiechnął. Ah… I znów ten cudowny uśmiech przez, który przypomina anioła. Zaraz jednak skarcił się w myślał przez co delikatnie się zarumienił. Mężczyzna przez chwilę nic nie mówił ale w końcu się odezwał.
   -   Zabieram cię dziś ze sobą do klubu. Mam nadzieję, że nie przeszkadzają ci głośne miejsca. W twoim pokoju zostawiłem dla ciebie ubrania. Przyjdę za jakąś godzinę.
Po tej wypowiedzi zniknął równie szybko i niespodziewanie jak się pojawił. Ech? Zabierał go ze sobą? Do klubu? Ale po co? A może… To przez wczoraj? Zaniepokoiło go, że Yu został zaatakowany i postanowił go od tej pory wszędzie ze sobą zabierać by mieć go pod ręką? By nikt mu go nie odebrał? A może… Się martwił? Za tą ostatnią myśl sprzedał sobie pstryczka w nos. Zabolało ale nie zostało śladu. Oczywiście, że Suzaku się o niego nie martwił. W końcu traktował go tylko i wyłącznie jako przedmiot, który może mieć. Jak dziwkę. Prawda? Prawda?! Yuuki wrócił do swojego pokoju i faktycznie, na jego łóżku leżało płaskie kartonowe pudło w którym zapewne były ubrania. Zerknął do środka i aż jęknął. Ładna błękitna koszulka z okrytymi plecami i ramionami plus krótkie, seksowne, kremowe spodnie. Sakuraya dałby sobie rękę uciąć, że re spodenki są obcisłe. Suzaku zrobił to specjalnie. I faktycznie, kiedy Yu się ubrał pierwsze co rzuciło mu się w oczy to jego tyłek. Te spodnie były naprawdę obcisłe ale dało się to znieść. Za to koszulka była luźna i zwiewna. Mało brakowało, a byłaby prześwitująca. Na wszelki wypadek białowłosy postanowił poprawić sobie trochę fryzurę żeby nie wyjść na jakieś czupiradło. Suzaku tak jak obiecał, zjawił się po chłopaka godzinę później i pojechali limuzyną do jednego z najpopularniejszych klubów w całej Dzielnicy. Wszyscy bawili się, tańczyli, śmiali, a nawet pieprzyli ze sobą gdzieś po kątach. Muzyka grała naprawdę głośno ale „przedział” do którego zabrał go zielonooki był trochę oddalony od głównego pomieszczenia więc było w miarę cicho. Poza nimi w tym przedziale znajdowało się jeszcze kilkanaście osób. No tak, w końcu to przedział dla vipów. Yuuki usiadł obok Suzaku, niemal od razu do Ayakashi’ego zaczęła się łasić większość obecnych tu kobiet. No tak, każdy chciałby się wkupić w łaski właściciela Dzielnicy. Ale zielonooki nie wydawał się zainteresowany. Spławił wszystkie laski, które swoim ubiorem przypominały kurwy spod latarni i skupił się na swoim towarzyszu. Chcąc nie chcąc Yu był zmuszony do rozmowy z Suzaku. Ale nawet nie było tak źle, kiedy było więcej ludzi już tak bardzo się nie bał. No i udało mu się zachować spokój na tyle, że się już nawet nie jąkał. Po jakimś czasie Ayakashi zamówił dla nich coś do jedzenia i jakieś drinki, a jeszcze później zaciągnął Yu na parkiet. Ich widok nie był aż tak dziwny, w pomieszczeniu było bowiem kilka par homoseksualnych. Po jeszcze kolejnej godzinie, kiedy znów siedzieli przy stoliku, zjawił się jakiś znajomy Suzaku, mieli omówić jakieś interesy. Właśnie ten moment wykorzystał Yuuki by się na trochę wymknąć. Oczywiście pod pretekstem pójścia do łazienki. Niby nie ciągnęło go za potrzebą ale dla własnego bezpieczeństwa wolał się przejść i chociaż udawać, że naprawdę musiał. Gdyby Suzaku się dowiedział, ze go okłamał na pewno nie byłby zadowolony. Kiedy był już w łazience podszedł do jednej z umywalek i odkręcił wodę. Przemył trochę ręce i twarz, tak żeby trochę ochłonąć. Przesiedział tam tak parę minut po czym postanowił wracać. Wytarł twarz i ręce po czym ruszył powoli w stronę drzwi. Te jednak otworzyły się i do środka weszła… Dziewczyna. Yu ją zapamiętał. Najbardziej ze wszystkich starała się przypodobać Suzaku. Chłopaka naszły złe przeczucia.
   -   Więc udało ci się owinąć go sobie wokół palca co? No i co, myślisz, że wszystko ci wolno? Że każdy będzie obchodzić się z tobą jak z porcelaną? Posłuchaj mały skurwysynie. Nie wiem jak udało ci się omamić Suzaku ale…
I tak dalej. Szczerze? Yuuki nawet jej nie słuchał. Już po kilku sekundach nie pamiętał pierwszego słowa jakie wypowiedziała. Ale zaczynała go naprawdę irytować. Chciał jednak by się wygadała, wtedy szybciej by sobie poszła. Dziewczyna jednak zauważyła, że ją olewa.
   -   Ej szmaciarzu! Słuchaj jak do ciebie mówię!   -   krzyknęła zdenerwowana.
Naprawdę nie wiedział co go w tej chwili podkusiło? Może coś w nim pękło, a może ta dziewczyna zwyczajnie za bardzo go denerwowała. Naprawdę nienawidził takiego rodzaju ludzi i strasznie działali mu na nerwy. Bardzo szybko tracił przy nich cierpliwość.
   -   Pierdol się głupia dziwko.   -   warknął rozdrażniony.
Dziewczynę wryło, a Yu dopiero po chwili zdał sobie sprawę co za głupotę palnął. Może i był facetem ale… No ludzie, ta franca była od niego wyższa o kilka centymetrów! Właśnie dlatego nie przepadał za samym sobą. Wszyscy nad nim górowali i byli silniejsi, a on nie mógł zrobić nic.
   -   Coś ty powiedział?   
No no, można by przyznać dziewczynie Oscara za spokojną, lodowatą furię ukrytą w głosie. Kilka sekund później białowłosy poczuł silne uderzenie w policzek. Dziewczyna dała mu z liścia. I trzeba przyznać, miała niezłą krzepę. Ślad po uderzeniu pulsował niemiłosiernie i od razu zrobił się cały czerwony. Rozkojarzyło go to i dlatego dziewczyna miała przewagę. Miała się już rzucić na biednego Yu jednak coś ją powstrzymało. I tak oto po raz kolejny Yu był na tyle rozproszony by nie zauważyć pojawienia się Suzaku. Złapał dziewczynę za włosy po czym również uderzył ją w twarz. Tyle, ze dużo mocniej. Po tym rzucił ją na ścianę.
   -   Później się z tobą policzę szmato.   -   powiedział spokojnie.
I to było najgorsze. Zero złości, zero furii. Zwyczajny, stoicki spokój. Yu aż przeszły dreszcze. Suzaku zabrał go ze sobą z powrotem do stolika. Przesiedzieli w klubie do późnego wieczora, dochodziła chyba dwudziesta pierwsza. W każdym razie, Ayakashi kazał kierowcy limuzyny zawieźć Yu do domu bo sam ma coś jeszcze do załatwienia. Oczywiście gdyby coś się stało białowłosemu to kierowca zapłacił by za to swoim życiem i Ayakashi wyraźnie dało to do zrozumienia. Po powrocie do rezydencji na szczęście nie spotkał żadnego ze swoich przyjaciół. Nie chciał ich zamartwiać, zwłaszcza, że jego policzek zaczął trochę puchnąć. Za tydzień, może dwa powinien zniknąć wszelki ślad po uderzeniu ale jak na razie będzie musiał się z tym męczyć. Chociaż miał nadzieję, ze dzięki temu Suzaku się do niego zniechęci, przynajmniej do czasu póki opuchlizna nie zejdzie. Yu wrócił do swojego pokoju i przebrał się w swoje zwyczajne ciuchy, chowając te wyjściowe z powrotem do pudełka, ładnie je układając. Pudełko postawił na komodzie, nie chciał żeby mu przeszkadzało ale też bał się je chować do szafy. Tej nocy nie za bardzo był w stanie zasnąć. Tylko raz udawał, było chyba koło pierwszej w nocy. Do jego pokoju przyszedł Suzaku. Poznał po zapachu perfum. Tak samo jak poprzedniego ranka głaskał go delikatnie po głosach. I bolącym policzku. Zanim przestał Yuuki poczuł jeszcze jak usta mężczyzny delikatnie muskają poszkodowany policzek. Później zielonooki wyszedł. Przez tą akcję Yu jeszcze bardziej nie mógł zasnąć ale w końcu mu się to udało. Następnego dnia obudził się dopiero koło dziesiątej. Oczywiście nasmarował swój policzek jakąś maścią na opuchnięcia, wykąpał się i udał się na śniadanie. Niestety właśnie tam spotkał swoich przyjaciół, który zaczęli go wypytywać o to co się stało. To też Yu wszystko im opowiedział. No, tak mniej więcej. Po śniadaniu jego uwagę przykuła gazeta leżąca na stole. Wziął ją do ręki i zaczął przeglądać aż w końcu dotarł na stronę tytułową. Tytuł mówił o morderstwie w jakimś popularnym klubie… Yuuki’ego aż zmroziło. Zaczął czytać artykuł. Ofiarą była kobieta, sprawca pozostaje nieznany. Na miejscu nie znaleziono żadnych śladów. Jedyne co zwracało uwagę to napis wyryty na plecach kobiety, zrobiony został ostrym narzędziem kiedy jeszcze żyła. Pod artykułem pokazano zdjęcie ofiary i jej pleców. Białowłosego boleśnie ścisnęło w żołądku. Znał tą kobietę. Wczoraj zdążył ją poznać aż za dobrze. Ale największą uwagę przyciągnęło zdjęcie wyrytego na jej plecach napisu.

Dziwka

2 komentarze:

  1. no nieźle, nieźle :) Zaczyna się robić coraz ciekawiej :D Nie wiem dlaczego, ale chyba moją ulubioną postacią zostanie nie kto inny jak Suzaku :) Taki słodki brutal, od którego aż czuć na kilometr zazdrość o Yu XD
    Nie wiem dlaczego, ale jestem ciekawa tego co by się stało, gdyby ktoś wprowadził go w największy stan furii i zdenerwowania, choć to mogłoby być straszne...

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdziałi na to, co dalej się wydarzy :D
    Życzę dużo weny i miłego pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takich zazdrosnych maczo, co zrobią wszystko byle tylko osiągnąć cel B)
    Mró <3 XDDD
    I muszę się podpisać pod komentarz wyżej, mnie również dręczy myśl co będzie w stanie zrobić, gdyby ktoś naprawdę nadepnąłby mu na odcisk. XDDD
    Znowu sobie pogrywasz z akcją, no już myślałam, że dojdzie do scen erotycznych i PUFFFF! MAGIC! NIC SIĘ NIE STAŁO! XDDD
    No i tak trzymać, lubię być wodzona za nos. XDDD

    OdpowiedzUsuń