sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 8

Zbawienie


Yuuki mieszkał już u Suzaku prawie dziesięć miesięcy. Przywykł do rutyny tutejszego życia. Nie wszystko jednak było tak kolorowe. Akira i Byakko już się nie byli, nie kłócili. Znów zaczęli normalnie rozmawiać. To była dobra decyzja. Dla nich. Ale nie dla Yu. Suzaku upodobał sobie zabawy sado-maso, siniaki na ciele białowłosego były już czymś normalnym. Już nawet nie pamiętał dni kiedy ich nie miał. Albo te ślady na szyi. Po mocno zaciśniętych dłoniach. Suzaku najbardziej spodobało się podduszanie. Ostatnim razem o mało co naprawdę nie udusił Yu więc robił to trochę delikatniej, ale tylko trochę. Ciemnofioletowe sińce będące odciskiem jego dłoni kontrastowały z bladą skórą Yuuki’ego. Opalenizna z plaży już dawno zeszło. Tamte dni stały się odległym wspomnieniem, snem. Chciał o nich zapomnieć. To dlatego, że wszyscy których tam poznał, przyjaciele jakich tam zdobył… Nie żyją. Nie trudno się domyślić, że za tym podpaleniem stał Suzaku lub jego sługusy. Życie toczyło się dalej. Aż do pewnego momentu. Któregoś dnia Suzaku naprawdę poniosło i Yu wylądował przez to w szpitalu. Spędził tam aż miesiąc, później musiał odpoczywać w swoim pokoju. Ale oczywiście nie był sam. Suzaku siedział tam z nim. Nie wpuszczał do środka nikogo. Nie chciał by ktoś się dobrał do białowłosego gdy ten znajduje się w takim stanie ale sam też nie próżnował. Dalej go posuwał ale już bez sadystycznych zabaw. Był nawet delikatny i nie zmuszał chłopaka do wstawania. Teraz Yu doskonale to widział. Widział jak bardzo Ayakashi się od niego uzależnił. Chciał utrzymać przy sobie za wszelką cenę. Od pięciu miesięcy już nawet nie było mu wolno wychodzić z domu, zielonooki całkowicie pozbawił go wolności. Ale po tym jak Yu trafił do szpitala… Jego stan psychiczny chyba troszkę się pogorszył. Znaczy, o ile to w ogóle możliwe. Białowłosy nie miał oczywiście pewności ale mężczyzna stał się trochę bardziej nieprzewidywalny. No i ten jego wzrok. Nie był już tak hipnotyzujący jak kiedyś. Po prostu wydawał się dziki. Yuuki jednak nauczył się go „poskramiać”. Przynajmniej częściowo. Wystarczało, że się do niego przytulał i pry każdym spotkaniu powtarzał, że go kocha. Heh, dzięki temu nauczył się tak gładko kłamać. Yu w końcu doszedł do siebie i znów był w dobrej formie, rany i cięcia ładnie się zagoiły, wszystkie siniaki też już prawie poznikały. Aż w końcu mógł odetchnąć. Sprawy Suzaku miały się już na tyle źle że musiał wyjechać. Inne Dzielnice zmówiły się przeciwko niemu, a do tego dochodzili rebelianci, którzy mieli dość jego tyranii. Akiry i Byakko też nie było. Długo leżał na swoim łóżku aż w końcu mu się przysnęło. Obudził się dopiero wtedy kiedy usłyszał w rezydencji strzelaninę. Nie tylko w środku, na zewnątrz też. Białowłosy szybko podbiegł do okna i aż go sparaliżowało. To byli rebelianci. Zabili strażników i przeskakiwali przez bramę. Chcieli dostać się do posiadłości Suzaku. Szybko wybiegł ze swojego pokoju i dyskretnie wybiegł do ogrodu za posiadłością. Był wielki i jak na razie rebelianci jeszcze tu nie dotarli. Shiro na szczęście była bezpieczna, już dawno wypuścił ją na wolność i czasem go odwiedzała. Chciał by żyła tak jak chce. By nie skończyła tak jak on, zamknięta w domu. Biegł przez labirynt z żywopłotu gdy nagle na kogoś wpadł. Mało brakowało a krzyknąłby ze strachu. Uspokoił się jednak kiedy okazało się, że wpadł na… Byakko. A zaraz za nim kilka metrów dalej stał Akira. Nie wyglądało na to jakby się bili więc było dobrze. Pytanie tylko co oni tu robili? Mieli być przecież na misjach prawda?
   -   Wiemy, że źle zrobiliśmy. Przez cały ten czas cholernie się obwinialiśmy. Gdyby nie to, to nigdy nie byłbyś z tym skurwysynem.   -   wyrzucił nagle czarnowłosy.
Blondyn za nim tylko pokiwał głową, za to Sakurayę zatkało. Oni… Nie znienawidzili go za to? Za jego wybór? Za to, ze wybrał kogoś poza nimi? Przeszły go niewidoczne dreszcze i zapłonęła w nim malutka iskierka nadziei, która została zduszona już dawno temu Byakko wyciągnął w jego stronę rękę.
   -   Obiecujemy, że już nie będziesz musiał wybierać. Sam widziałeś, że się jakoś w końcu dogadaliśmy. Naprawdę chcemy wypełnić naszą obietnicę. Będziemy zawsze razem. Na zawsze. Tylko błagam Yuuki… Chodź z nami.   -   mówił coraz ciszej ale na tyle głośno, że chłopak go słyszał.
Jego wzrok skakał to na jednego to na drugiego. Oni chcieli żeby z nimi… Uciekł? Od Suzaku? Ale przecież… On nigdy nie odpuści. Na pewno. Jeśli Yu ucieknie to on na pewno zacznie zabijać i zrobi wszystko, żeby go znaleźć. Serce Sakurayi się ścisnęło. W końcu dotarło do niego o co prosił go Byakko. Oni obaj mają zamiar odejść. Dziś, teraz. Zrzucają swoje „maski” przydupasów Suzaku i wracają do swoich dzielnic. A to znaczy, że jeśli zostanie to nie będzie miał już nikogo. Nikogo kto go ochroni, pocieszy. Będzie przegrany. Zacisnął dłonie i zagryzł dolną wargę. Pragnął tego od samego początku. Życie z Suzaku było piekłem. A teraz... Otrzymał zbawienie. Bóg dał znać, że o nim nie zapomniał i przejmuje się nim. Teraz tylko od Yu zależało czy z tego skorzysta. Ruszył biegiem przed siebie, rozluźnił dłonie i złapał Byakko za wyciągniętą rękę. Oczy białowłosego lekko zaszkliły się od wzruszenia, już od bardzo dawna nie pozwalał sobie na płacz i teraz też musiał się powstrzymać inaczej widok by mu się rozmazywał.
   -   Zabierzcie mnie stąd.   -   powiedział cicho, płaczliwym głosem.
Obaj uśmiechnęli się do niego łagodnie. Tak bardzo tęsknił za tymi uśmiechami…
   -   Natychmiast.   -   zapewnił Akira.
Po tym od razu cała trójka ruszyła biegiem w stronę bramy, tutaj od tyło nie powinno nikogo być. I nie było. Przeskoczyli bramę i dopiero kiedy zaczęli biec dalej usłyszeli jak rebelianci wkraczają do ogrodu i zaczynają go przeszukiwać. Ledwie wbiegli na górę a ze strony posiadłości dało się słyszeć głośny huk. Spojrzeli za siebie i zobaczyli, że dom stoi w płomieniach. Pytaniem pozostało czy to rebelianci go wysadzili czy Suzaku przygotował się na to? Ale mniejsza o to, teraz najważniejsza była ucieczka. Wiadome było, że w dzielnicach nie uda im się ukryć. Jedynym rozwiązaniem na tę chwilę była ucieczka z Tokyo.


~*~



Zrobili to. Naprawdę to zrobili. Uciekli z Dzielnicy. Z dala od wszystkich z dzielnic. Udało im się uciec z Tokyo. Obecnie całą trójką przebywali w Nagasaki, już od prawie tygodnia cieszyli się spokojem. Żadnych misji, walk i obaw o swoje życie. Jedynym zagrożeniem mogła być policja o ile samemu się coś przeskrobało. Na razie ukrywali się na obrzeżach miasta by wkrótce ruszyć dalej. Chcieli uciec niepostrzeżenie z Japonii. To był ich cel. Wiedzieli jednak, że Suzaku może mieć wszędzie swoje wtyki więc nadal musieli zachowywać czujność. Jak się okazało Akira na razie nie wracał do swojej Dzielnicy. Pojawił się oszust podszywający pod niego ale nie miał nic przeciwko. Dzięki temu miał spokój od swoich obowiązków i mógł teraz cały czas spędzać swój czas z Yuukim. Co z tego, że Byakko też tam był. Znosili się całkiem dobrze, choć czasem dochodziło do ostrzejszych wymian zdań. Mimo to jeszcze ani razu nie było tak źle by posunęli się do rękoczynów. Czarnowłosy też nie wracał do Centralnej Dzielnicy gdzie się wychował. Ba, jego opiekun nawet go popierał i dał mu kupę forsy. Chciał żeby chłopak sobie odetchnął od tego całego burdelu. Miał tylko nadzieję, że chłopak jeszcze kiedyś wróci, jeśli nie do służby to tak po prostu, żeby odwiedzić swojego opiekuna. Tego dnia czarnowłosy udał się na zakupy by kupić rzeczy, które będą im najbardziej potrzebne w ich wyprawie. Akira i Yu zostali sami. Mimo panującej w pokoju ciszy i tak skończyło się to tak jak się skończyło. W łóżku. Sakuraya po prostu nie był w stanie mu odmówi. Nie Akirze. Nie chciał go odtrącać, a jak do tej pory to bzykał się tylko z Byakko, oczywiście poza Suzaku. Nie chciał by w tych sprawiać blondyn został „pokrzywdzony”. Działo się to tak szybko, że nawet nie zauważyli kiedy Akira znalazł się wewnątrz Yuuki’ego. Białowłosy objął go i nogami w panie i rękoma za szyję. To było coś zupełnie innego niż z Suzaku czy Byakko. Znaczy, Byakko był delikatny ale po prostu było inaczej. Yu na tyle przyzwyczajony, że nie dochodził już jako pierwszy tylko równo ze swoim partnerem. Tak było i tym razem. Doszedł równo z Akirą. Był naprawdę szczęśliwy. W końcu wyrwał się od Akashi’ego i miał przy sobie dwie najważniejsze dla niego osoby. Ogarnęli się przed powrotem czarnowłosego żeby się za bardzo nie denerwował po czym wzięli się za pakowanie. W końcu nadszedł czas by ruszać w dalszą drogę.





~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 



Sorki, że tak krótko ale głowa mi pęka x.x

2 komentarze:

  1. Jestem ciekawa jak zareaguje Suzaku. Chcę zobaczyć tą jego furię, gdy zorientuje się, że Yu dał nogę XDD W końcu ktoś zabrał niesfornemu dziecku cukierka ;P
    Cóż muszę to w końcu powiedzieć. *natura zboczeńca wychodzi na wierzch*. Liczę na trójkącik Yu z Byakko i Akirą <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No to nieźle, będzie chyba dosyć głośna "kłótnia" z Suzaku.
    <>
    Hu! Hu! Popieram Linuxę, także liczę na trójkącik, ale no wiadomo, już zakończyłaś to opowiadanie, a ja jako dziecko ze spóźnionym zapłonem dopiero teraz komentuję i czytam to, czego nie przeczytałam. XD
    Pomarzyć można. XDDD

    OdpowiedzUsuń