Rozdział dedykowany Angelique Silence oraz wszystkim, którzy postanowili mimo wszystko to COŚ przeczytać XDDDD
Nawet jeśli nie zostawiają komentarzy(do czego zachęcam ^^")
A, i linuxa… Zastanawiałaś się nad zostaniem jasnowidzem?(pacz na tytuł) XDDDD
A, i linuxa… Zastanawiałaś się nad zostaniem jasnowidzem?(pacz na tytuł) XDDDD
No, nie zanudzam więcej i zapraszam do czytania ^w^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Akira
Niestety następnego dnia Byakko dostał wiadomość od
Suzaku. Miał na cały dzień wyruszyć do Dystryktu i zbadać sprawę rebeliantów,
którzy chcieli wszcząć bunt i zaatakować Dzielnicę. Może to i lepiej jeśli
przez jakiś czas Yu i Byakko pobędą trochę z dala od siebie, ostatecznie i tak
spotkają się wieczorem lub jutro rano. W tym czasie będą mogli trochę przyswoić
zaistniałą sytuację, uspokoić się i wyciszyć. Ale było inaczej. Yu cały czas
myślał o słowach jakie Byakko wypowiedział. „Kocham cię”. To było dla niego nie
do pojęcia. Po tych słowach był już na sto procent pewien, że czuje coś do
czarnowłosego, on do niego też. Tylko czy to naprawdę była miłość? A nawet
jeśli… Nie mogli sobie pozwolić na coś takiego. Nie przy Suzaku. Gdyby tylko
się dowiedział na pewno skatowałby Yu, a Byakko zamordował po bardzo długich
torturach. A Yuuki musiałby żyć dalej. Z myślą, że Byakko nie żyje przez niego.
Że go nie ma. I że jedyną osobą jaka mu została to Suzaku. Wtedy mężczyzna
zapewne nie pozwalałby mu już nigdzie chodzić i cały czas miałby go na oku. Kto
wie, może nawet zamknąłby go w klatce? Przez to nie mógłby się widywać też z
Akirą i całkowicie popadłby w depresję. Chociaż pewnie wtedy trzymałby się od
blondyna z daleka by i jego nie narazić na śmierć. Szybko pokręcił głową by
wypędzić z umysłu te przerażające myśli. Aż zrobiło mu się zimno. Po raz
pierwszy chciał stad uciec. Znaczy, na początku też chciał ale wiedział, że mu
się nie uda. Ale teraz może by mu się udało. Gdyby tylko Byakko i Akira uciekli
razem z nim z rezydencji Suzaku. Z Dzielnicy. Z Tokyo. W ogóle z Japonii. Gdyby
udało uciec im się za granicę może w końcu byliby wolni. Będzie musiał z nimi o
tym porozmawiać ale kiedy będą razem, w jakimś miejscu gdzie nikt ich nie
będzie podsłuchiwał. Po tym jak skończył zajmować się Shiro pozwolił jej by
pochodziła sobie po domu, drzwi swojego pokoju zostawił oczywiście uchylone by
mogła tam wrócić kiedy zechce. Dziś w rezydencji nie było absolutnie nikogo.
Wszyscy albo pełnili wartę dookoła ogrodzenia albo patrolowali miasto. To było
trochę dziwne uczucie, być w domu całkiem samemu ze swoim przyjacielem.
Panowała taka… nienaturalna cisza. Ale to nawet i dobrze, choć raz Yu nie
musiał się bać, że ktoś go zaraz napadnie i zgwałci. Na początek z Akirą zjedli
razem śniadanie. Blondyn okazał się całkiem dobrym kucharzem. Niczym następca
szefa Amaro. W czasie jedzenia dyskutowali sobie beztrosko, Yu od czasu do
czasu palnął coś zabawnego dzięki czemu kąciki ust blondyna drgały. Tak, właśnie
tak zazwyczaj wyglądał jego uśmiech. Choć są wyjątki. Tak jak wczoraj. Jego
uśmiech naprawdę podobał się białowłosemu, aż się dziwił, że mężczyzna nie
uśmiecha się częściej. Po śniadaniu rozsiedli się w wielkim salonie gdzie udało
im się znaleźć kilka gier planszowych. Oczywiście to Yu namówił blondyna do
gry. Naprawdę dobrze się bawili. Najpierw zagrali w szachy, później w warcaby,
w karty… No, zagrali praktycznie we wszystko co znaleźli. A kiedy nie mieli już
w co grać Yu przypomniał sobie o jeszcze jednej grze. Nie potrzebowali do niej żadnych rzeczy. Po prostu jedna osoba mówiła jakieś zdanie, a druga musiała
odpowiedzieć „prawda” lub „fałsz”. Bardzo prosta gra. Yu oczywiście zaczynał
jako pierwszy ze względu na to, że to on na nią wpadł. Poza tym… To była
doskonała metoda by dowiedzieć się czegoś więcej o blondynie.
- Lubisz truskawki.
- Prawda.
- odpowiedział od razu Akira.
No i tak to się zaczęło. Zadawali sobie dużo różnych
pytań, głównie dotyczących jakichś pierdół. W pewnym momencie blondyn zadał
dziwne pytanie, które za razem trochę rozbawiło Yu.
- Jesteś gejem.
Serio? Yuuki patrzył na niego z uniesioną brwią. On
tak na serio czy w kulki sobie leci? Białowłosy kręci się tylko i wyłącznie w
towarzystwie facetów, czuje miętę do Byakko(oczywiście nikt o tym nie wie),
obciągał Suzaku(o tym, tym bardziej) i praktycznie zachowuje się jak jakaś
ciota. I Akira jeszcze się pyta czy on jest gejem? Musiałby być debilem, żeby
się tego nie domyślić. Mimo wszystko Yu postanowiło odpowiedzieć, nie lubił
zmuszać innych do czekania.
- Prawda.
Przez chwilę wydawało mu się, że Nikushimi się
uśmiechnął. A może tylko mu się wydawało? Nie, na pewno mu się wydawało.
Przetarł dłonią oczy i zastanowił się nad pytaniem. Po chwili jednak uśmiechnął
się przebiegle. Skoro blondyn to zaczął to on pociągnie to dalej.
- Jesteś gejem. -
zadał to samo pytanie.
Nie ma to jak odwracanie kota ogonem. Yu uwielbiał się
droczyć. Ale oczywiście tylko w gronie przyjaciół, których miał naprawdę
niewielu. Z Suzaku na pewno nie miałby odwagi. Ba, facet na pewno by mu coś
zrobił gdyby białowłosy zaczął się z nim droczyć. Chociaż nie miał stu
procentowej pewności. Praktycznie prawie wcale nie znał Ayakashi’ego. A w
każdym razie na pewno mniej niż Akirę.
- Prawda.
Ta odpowiedź naprawdę zaskoczyła Sakurayę. Był pewien,
że blondyn jest hetero. Albo chociaż bi. A tu taka niespodzianka. Widocznie
mimo tych wszystkich gier i pytań nadal mało o nim wiedział. Gra toczyła się
dalej chociaż powoli zaczynała robić się nudna. W końcu nadszedł czas na
ostatnie pytanie, a zadać je miał Akira. Yuuki się przeciagnął.
- Kochasz Byakko.
Chłopak o mało co nie zleciał ze sofy kiedy tylko
Nikushimi zadał mu to pytanie. Spojrzał na niego oczami wielkimi niczym spodki.
Niestety nie udało mu się ukryć lekkich rumieńców, które złośliwie wkradły się
na jego policzki.
- C-co to za pytanie do cholery?! Skąd taki
coś ci w ogóle przyszło do głowy?!
- zapytał zawstydzony.
Zbluzgał siebie w myślach za to, że się zająknął i
zarumienił. Akira jedynie zachichotał. I na tym zakończyła się gra, bez
odpowiedzi. Chociaż była ona zdecydowanie oczywista. Po południu blondyn
postanowił wziąć ze sobą Yu na patrol. Spacerowali po Dzielnicy, przechodzili
obok różnych klubów i raz nawet doszło do walki. Białowłosy się schował żeby
nie przeszkadzać, a Akira dał sobie radę bez problemu. Widać było, że jest
profesjonalistą. W końcu nie byle kto byłby w stanie uratować życie Suzaku.
Ponownie ruszyli na spacer po Dzielnicy, w pewnym momencie zrobili nawet postój
na deser lodowy. Akira oczywiście zamówił sobie taki z truskawkami. No i znów
zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Sakuraya miał wrażenie, że przez te
wszystkie rozmowy są ze sobą coraz bliżej.
-
Lubię jak się uśmiechasz. - wypalił nagle w pewnym momencie Akira.
Nie trzeba chyba mówić, że nieźle skołowało to Yu.
Blondyn powiedział to tak spokojnie jakby opowiadał o pogodzie. Nie to jednak
zwróciło uwagę białowłosego. W oczach blondyna dostrzegł jakiś dziwny błysk. Nie
wiedział co to było ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Ostatecznie
stwierdził, że musiało mu się przewidzieć.
- Też masz ładny uśmiech. Powinieneś częściej
go pokazywać, a nie obić za sztywniaka.
- odpowiedział.
Jak już wcześniej było wspomniane; nie ma to jak
odwracanie kota ogonem. I na tym zakończyła się konwersacja na temat uśmiechów.
Po zjedzonych deserach ruszyli w dalszą drogę aż w końcu zawędrowali do granic
Dzielnicy, nie przekraczając jej. Poza tym ciężko byłoby przedostać się przez
wielki mur, który dzielił Dzielnice. No, chyba, że ktoś był Spiderman’em. Nikt
się tam nie zapuszczał, jedynie patrol. Nawet w tamtejszych budynkach nikt nie
mieszkał. Wszyscy woleli trzymać się z daleka od murów. Po pierwsze: w każdej
chwili mógł nastąpić atak wrogiej dzielnicy. A po drugie: nikt nie chciał
zostać podejrzewany o planowanie ucieczki. Wszyscy ci co próbowali uciekać byli
srogo karani, czasem nawet dochodziło do publicznej egzekucji. Byli właśnie w
połowie drogi gdy nagle zostali zaatakowani. Jeden z napastników już sięgał
ręką w stronę Yu i nagle… Puf. Ręka zniknęła. A konkretniej – została odcięta.
Zakręciło mu się w głowie. O Boże, Boże,
Boże, Boże… Przywarł plecami do muru i osunął się na ziemię wpatrując się
wielkimi oczami w scenę, która właśnie się przed nim odgrywała. Facet bez ręki
po chwili stracił też głowę. Było jeszcze czterech. Białowłosy nie za bardzo
kontaktował i wszystko działo się w zawrotnym tempie. Krew, krew, flaki i
jeszcze więcej krwi. W pewnym momencie krew któregoś z napastników chlusnęła
prosto na jego twarz. Zaczął drżeć. Co innego wyobrażać sobie jak kogoś
mordują, a co innego to zobaczyć na żywo. I to zaledwie kilka merów dalej. Yu
wiele razy miał świadomość, że ktoś niedaleko jest mordowany, nie raz widział
martwe ciała ale nigdy nie widział na własne oczy jak ktoś kogoś morduje. Na
szczęście kilka minut później było już po wszystkim. Ciała napastników były
prawie całkiem rozczłonkowane, ich wnętrzności wylewały się na chodnik z
rozciętego brzucha, a jeszcze inny przypominał poszatkowane mięso. A Akira stał
pośród tego wszystkiego, cały ujebany krwią. Jego katana również była skąpana
czerwoną cieczą, jej posiadacz jednak nie został nawet draśnięty. Yu zemdliło.
Nie wyrobił. Miał jednak na tyle szczęścia, że tuż obok była średniej wielkości
rura prowadząca do kanałów. Zwymiotował prosto do niej. Więcej nie był w stanie
spojrzeć na masakrę jaką miał za swoimi plecami, wystarczyło, że ten obraz
wypalił się w jego myślach. Dłońmi zaczął ścierać krew, która na niego
chlusnęła. Była jeszcze ciepła.
- Yuuki, dobrze się czujesz? Nic ci nie jest? - Zapytał
Akira.
Troskę i zmartwienie wyraźnie dało się słyszeć w jego
głosie. Sakuraya nie był jednak w stanie odpowiedzieć ani się odwrócić. Gdyby
to zrobił było całkiem prawdopodobne, że znów sobie będzie rzygał. Dlatego
właśnie uniósł do góry jedną rękę i pokazał blondynowi kciuk uniesiony do góry.
Tak, wszystko z nim w porządku. Jak cholera. Tylko dziś w nocy będą śnić mu się
flaki. Kiedy w końcu udało mu się podnieść Nikushimi zaprowadził go przecznicę
dalej by widok krwawej masakry zniknął im z oczu. Yuuki odetchnął ciężko.
- Kurwaaaa…
- westchnął.
Blondyn lekko się skrzywił.
- Przepraszam. -
mruknął.
- Nie, nic się nie stało. Przecież to nie
twoja wina. - zapewnił Yu.
I taka była prawda. Przecież to nie przez Akirę ich
zaatakowano prawda? Nie namówił tych gości i nie zapłaciłbym by ich zaatakowali tylko po to żeby blondyn mógł zrobić rzeź na jego oczach. Nikushimi
trochę się speszył.
- Właśnie o to chodzi, że… Jest w tym sporo
mojej winy… - wyznał niepewnie.
Sakuraya spojrzał na niego zaskoczony. Chociaż
bardziej mogło to wyglądać tak jakby zobaczył kosmitę, który dosłownie przez
sekundą wyłonił się z dziwnego promienia wyłaniającego się ze statku
kosmicznego, który sekundę po tym rozpłynął się w powietrzu. Teraz to
całkowicie zbaraniał. Jak to przez niego? Czyli co? Jednak im zapłacił? Nie
dane mu było zadać żadnego pytania bowiem dało się słyszeć jak ktoś biegnie.
Dwie osoby. Zaraz wbiegły one w ulicę gdzie się zatrzymali. Był to mężczyzna i
kobieta. Oboje odetchnęli głęboko.
- Przepraszamy za spóźnienie szefie… -
powiedziała kobieta.
Chwila,
że co? Z każdą sekundą był coraz bardziej w szoku. Patrzył to
na dwójkę nieznajomych to na Akirę. Co tu się do kurwy nędzy odpierdalało?
Yuuki nienawidził znajdować się w takich sytuacjach, w których nie miał o
niczym zielonego pojęcia. Nikushimi posłał nieznajomym mordercze spojrzenie na
co się trochę speszyli. Yu spojrzał na przyjaciela niepewnie.
- Emmm… Powinienem o czymś wiedzieć? -
zapytał.
Oczywiście nie miał zamiaru naciskać ale naprawdę był
ciekawy. Właśnie przez tą swoją ciekawość nie raz pakował się w kłopoty. Akira
westchnął ciężko i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
- W sumie tak. Ale chciałem ci powiedzieć o
tym w innych… Okolicznościach.
~*~
- Jestem właścicielem Dzielnicy Zachodniej.
Że
co, kurwa, proszę?! Tego
to się naprawdę nie spodziewał. Naprawdę zaczął podejrzewać, że są oni jakimiś
pierdolonymi kosmitami ale tego na bank się nie spodziewał. Nawet na myśl mu to
nie przyszło. O ludu, co tu się odpierdala?
Czemu ja zawsze muszę wdepnąć w jakieś gówno? Po tym jak sługusy Akiry ich
znaleźli udali się do jednego z opuszczonych klubów. Tutaj mieli całkowicie
zapewnioną prywatność, nikt nie wszedłby do prawie, że walącego się budynku,
prawda? Nikt, tylko oni. Cud, miód i orzeszki normalnie. Po tym jakże szokującym
wyznaniu Nikushimi zaczął mu wszystko wyjaśniać. W jego Dzielnicy było od
cholery szpiegów Suzaku. Zielonooki chciał go dorwać za wszelką cenę i usunąć by zagarnąć sobie jego teren. Ale, że nikt poza zaufanymi poddanymi
Akiry nikt nie wiedział jak blondyn wygląda łatwo było mu się przedostać do
Dzielnicy Suzaku i udawać kryminalistę. Jako właściciela Dzielnicy nikt nie
znał jego imienia i nazwiska, posługiwał się pseudonimem więc Suzaku niczego
nie podejrzewał. Wystarczyło tylko wyczekać okazji i „przy okazji” uratować
Ayakashiemu życie. Oczywistym było, że nie zaufa mu do końca ale nawet w takim
stopniu to już było coś. Jak się okazało wszystkie samotne misje, które
otrzymywał Akira polegały na szpiegowaniu w Dzielnicy Zachodniej. Zabawne, nie?
Miał zbierać informacje o samym sobie. Oczywiście zamiast tego zajmował się
swoimi sprawami i cichaczem umacniał obronę, tropiąc przy tym i zabijając
wszystkich innych szpiegów jakich wysłał Suzaku. Po tym wracał i dostarczał
zielonookiemu fałszywe informacje. Taki nagły przypływ informacji o mało co nie
wypalił biednemu yu mózgu. Na szczęście jednak w miarę szybko udało mu się
wszystko przyswoić i zaakceptować. Koniec końców nadal byli przyjaciółmi
prawda? No i blondyn musiał mu naprawdę ufać skoro zdradził mu swoją prawdziwą
tożsamość. Ufał, że nie doniesie na niego Suzaku. I właśnie to zaufanie tylko
umacniało ich przyjaźń jeszcze bardziej. Bo na tym to właśnie polegało. Na
wspólnym zaufaniu. Po wszystkim Nikushimi odesłał swoich ludzi i kazał się im
ukryć. Ludzie, którzy ich napadli okazali się buntownikami z Dzielnicy
blondyna. Nie wiadomo skąd wiedzieli o
tym jak wygląda ale ktoś musiał im czegoś nagadać, inaczej nie chcieliby
śmierci swojego dowódcy. Huh… Czyli
jednak to jego wina, że nas zaatakowali. Yuuki uśmiechnął się do siebie
niewidocznie. No i jednak nie jest
kosmitom. Zdążyło się już ściemnić więc wrócili do rezydencji Suzaku. Akira
odprowadził Yu pod same drzwi jego pokoju. Już się żegnali i mówili sobie „dobranoc”
gdy nagle Nikushimi zrobił coś niespodziewanego. Musnął usta białowłosego w
naprawdę delikatnym pocałunku. Po tym zniknął bez dalszych słów zostawiając
osłupiałego Sakyrayę samego. Kiedy w końcu się ocknął zamknął za sobą drzwi i
zerknął na śpiącą Shiro.
- Co się tu odpierdala? -
zapytał cicho, załamany, sam siebie.
Z ciężkim westchnięciem poczłapał do łazienki gdzie
wziął bardzo długą kąpiel. Nareszcie zmył z siebie krew, a ujebane ubrania od
razu wyrzucił do kosza na śmieci. Nie miał zamiaru ich więcej zakładać. Po
wysuszeniu się i przebraniu w piżamę położył się do łóżka, tuż obok spała
kochana Shiro. Westchnął cicho i pogłaskał ją delikatnie, tak by jej nie
obudzić po czym zamknął oczy. Był wyczerpany po dzisiejszych „przygodach”. Aż się boję co będzie dalej.
Ten rozdział mnie zaskoczył :) Mało co jest w stanie wywołać u mnie taki efekt :) Akcja działa się szybko, ale nie było się przytłoczonym natłokiem informacji, wszystko zostało przekazane w odpowiedni sposób :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się dodać ten rozdział jeszcze dziś ;* już nie mogę doczekać się kolejnego :D
Pozdrawiam :D
Romanse, romansiki i obroty akcji, uwielbiam. Nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony Akiry; tajemniczy, skryty w sobie, poważny, odizolowany od reszty, a tu trafia się taki Yu i Akira postanawia odkryć przed chociaż niewielką cząstkę sekretów. :')
OdpowiedzUsuńAż ciśnie mi się pod klawiaturę jeden z moich ulubionych cytatów:
"Poznajemy tysiące ludzi i nikt nas nie wzrusza. Aż w końcu pojawia się ta jedyna osoba. I odmienia nasze życie. Bezpowrotnie." C':
Ten rozdział stanie się moim faworytem. <3
Życzę mnóstwo natchnienia! ^^