środa, 25 listopada 2015

Rozdział 3

Rozdział dedykowany Angelique Silence oraz wszystkim, którzy postanowili mimo wszystko to COŚ przeczytać XDDDD
Nawet jeśli nie zostawiają komentarzy(do czego zachęcam ^^")
A, i linuxa… Zastanawiałaś się nad zostaniem jasnowidzem?(pacz na tytuł) XDDDD
No, nie zanudzam więcej i zapraszam do czytania ^w^



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



Akira


Niestety następnego dnia Byakko dostał wiadomość od Suzaku. Miał na cały dzień wyruszyć do Dystryktu i zbadać sprawę rebeliantów, którzy chcieli wszcząć bunt i zaatakować Dzielnicę. Może to i lepiej jeśli przez jakiś czas Yu i Byakko pobędą trochę z dala od siebie, ostatecznie i tak spotkają się wieczorem lub jutro rano. W tym czasie będą mogli trochę przyswoić zaistniałą sytuację, uspokoić się i wyciszyć. Ale było inaczej. Yu cały czas myślał o słowach jakie Byakko wypowiedział. „Kocham cię”. To było dla niego nie do pojęcia. Po tych słowach był już na sto procent pewien, że czuje coś do czarnowłosego, on do niego też. Tylko czy to naprawdę była miłość? A nawet jeśli… Nie mogli sobie pozwolić na coś takiego. Nie przy Suzaku. Gdyby tylko się dowiedział na pewno skatowałby Yu, a Byakko zamordował po bardzo długich torturach. A Yuuki musiałby żyć dalej. Z myślą, że Byakko nie żyje przez niego. Że go nie ma. I że jedyną osobą jaka mu została to Suzaku. Wtedy mężczyzna zapewne nie pozwalałby mu już nigdzie chodzić i cały czas miałby go na oku. Kto wie, może nawet zamknąłby go w klatce? Przez to nie mógłby się widywać też z Akirą i całkowicie popadłby w depresję. Chociaż pewnie wtedy trzymałby się od blondyna z daleka by i jego nie narazić na śmierć. Szybko pokręcił głową by wypędzić z umysłu te przerażające myśli. Aż zrobiło mu się zimno. Po raz pierwszy chciał stad uciec. Znaczy, na początku też chciał ale wiedział, że mu się nie uda. Ale teraz może by mu się udało. Gdyby tylko Byakko i Akira uciekli razem z nim z rezydencji Suzaku. Z Dzielnicy. Z Tokyo. W ogóle z Japonii. Gdyby udało uciec im się za granicę może w końcu byliby wolni. Będzie musiał z nimi o tym porozmawiać ale kiedy będą razem, w jakimś miejscu gdzie nikt ich nie będzie podsłuchiwał. Po tym jak skończył zajmować się Shiro pozwolił jej by pochodziła sobie po domu, drzwi swojego pokoju zostawił oczywiście uchylone by mogła tam wrócić kiedy zechce. Dziś w rezydencji nie było absolutnie nikogo. Wszyscy albo pełnili wartę dookoła ogrodzenia albo patrolowali miasto. To było trochę dziwne uczucie, być w domu całkiem samemu ze swoim przyjacielem. Panowała taka… nienaturalna cisza. Ale to nawet i dobrze, choć raz Yu nie musiał się bać, że ktoś go zaraz napadnie i zgwałci. Na początek z Akirą zjedli razem śniadanie. Blondyn okazał się całkiem dobrym kucharzem. Niczym następca szefa Amaro. W czasie jedzenia dyskutowali sobie beztrosko, Yu od czasu do czasu palnął coś zabawnego dzięki czemu kąciki ust blondyna drgały. Tak, właśnie tak zazwyczaj wyglądał jego uśmiech. Choć są wyjątki. Tak jak wczoraj. Jego uśmiech naprawdę podobał się białowłosemu, aż się dziwił, że mężczyzna nie uśmiecha się częściej. Po śniadaniu rozsiedli się w wielkim salonie gdzie udało im się znaleźć kilka gier planszowych. Oczywiście to Yu namówił blondyna do gry. Naprawdę dobrze się bawili. Najpierw zagrali w szachy, później w warcaby, w karty… No, zagrali praktycznie we wszystko co znaleźli. A kiedy nie mieli już w co grać Yu przypomniał sobie o jeszcze jednej grze. Nie potrzebowali do niej żadnych rzeczy. Po prostu jedna osoba mówiła jakieś zdanie, a druga musiała odpowiedzieć „prawda” lub „fałsz”. Bardzo prosta gra. Yu oczywiście zaczynał jako pierwszy ze względu na to, że to on na nią wpadł. Poza tym… To była doskonała metoda by dowiedzieć się czegoś więcej o blondynie.
   -   Lubisz truskawki.
   -   Prawda.   -   odpowiedział od razu Akira.
No i tak to się zaczęło. Zadawali sobie dużo różnych pytań, głównie dotyczących jakichś pierdół. W pewnym momencie blondyn zadał dziwne pytanie, które za razem trochę rozbawiło Yu.
   -   Jesteś gejem.
Serio? Yuuki patrzył na niego z uniesioną brwią. On tak na serio czy w kulki sobie leci? Białowłosy kręci się tylko i wyłącznie w towarzystwie facetów, czuje miętę do Byakko(oczywiście nikt o tym nie wie), obciągał Suzaku(o tym, tym bardziej) i praktycznie zachowuje się jak jakaś ciota. I Akira jeszcze się pyta czy on jest gejem? Musiałby być debilem, żeby się tego nie domyślić. Mimo wszystko Yu postanowiło odpowiedzieć, nie lubił zmuszać innych do czekania.
   -   Prawda.
Przez chwilę wydawało mu się, że Nikushimi się uśmiechnął. A może tylko mu się wydawało? Nie, na pewno mu się wydawało. Przetarł dłonią oczy i zastanowił się nad pytaniem. Po chwili jednak uśmiechnął się przebiegle. Skoro blondyn to zaczął to on pociągnie to dalej.
   -   Jesteś gejem.   -   zadał to samo pytanie.
Nie ma to jak odwracanie kota ogonem. Yu uwielbiał się droczyć. Ale oczywiście tylko w gronie przyjaciół, których miał naprawdę niewielu. Z Suzaku na pewno nie miałby odwagi. Ba, facet na pewno by mu coś zrobił gdyby białowłosy zaczął się z nim droczyć. Chociaż nie miał stu procentowej pewności. Praktycznie prawie wcale nie znał Ayakashi’ego. A w każdym razie na pewno mniej niż Akirę.
   -   Prawda.
Ta odpowiedź naprawdę zaskoczyła Sakurayę. Był pewien, że blondyn jest hetero. Albo chociaż bi. A tu taka niespodzianka. Widocznie mimo tych wszystkich gier i pytań nadal mało o nim wiedział. Gra toczyła się dalej chociaż powoli zaczynała robić się nudna. W końcu nadszedł czas na ostatnie pytanie, a zadać je miał Akira. Yuuki się przeciagnął.
   -   Kochasz Byakko.
Chłopak o mało co nie zleciał ze sofy kiedy tylko Nikushimi zadał mu to pytanie. Spojrzał na niego oczami wielkimi niczym spodki. Niestety nie udało mu się ukryć lekkich rumieńców, które złośliwie wkradły się na jego policzki.
   -   C-co to za pytanie do cholery?! Skąd taki coś ci w ogóle przyszło do głowy?!   -   zapytał zawstydzony.
Zbluzgał siebie w myślach za to, że się zająknął i zarumienił. Akira jedynie zachichotał. I na tym zakończyła się gra, bez odpowiedzi. Chociaż była ona zdecydowanie oczywista. Po południu blondyn postanowił wziąć ze sobą Yu na patrol. Spacerowali po Dzielnicy, przechodzili obok różnych klubów i raz nawet doszło do walki. Białowłosy się schował żeby nie przeszkadzać, a Akira dał sobie radę bez problemu. Widać było, że jest profesjonalistą. W końcu nie byle kto byłby w stanie uratować życie Suzaku. Ponownie ruszyli na spacer po Dzielnicy, w pewnym momencie zrobili nawet postój na deser lodowy. Akira oczywiście zamówił sobie taki z truskawkami. No i znów zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Sakuraya miał wrażenie, że przez te wszystkie rozmowy są ze sobą coraz bliżej.
   -   Lubię jak się uśmiechasz.   -   wypalił nagle w pewnym momencie Akira.
Nie trzeba chyba mówić, że nieźle skołowało to Yu. Blondyn powiedział to tak spokojnie jakby opowiadał o pogodzie. Nie to jednak zwróciło uwagę białowłosego. W oczach blondyna dostrzegł jakiś dziwny błysk. Nie wiedział co to było ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Ostatecznie stwierdził, że musiało mu się przewidzieć.
   -   Też masz ładny uśmiech. Powinieneś częściej go pokazywać, a nie obić za sztywniaka.   -   odpowiedział.
Jak już wcześniej było wspomniane; nie ma to jak odwracanie kota ogonem. I na tym zakończyła się konwersacja na temat uśmiechów. Po zjedzonych deserach ruszyli w dalszą drogę aż w końcu zawędrowali do granic Dzielnicy, nie przekraczając jej. Poza tym ciężko byłoby przedostać się przez wielki mur, który dzielił Dzielnice. No, chyba, że ktoś był Spiderman’em. Nikt się tam nie zapuszczał, jedynie patrol. Nawet w tamtejszych budynkach nikt nie mieszkał. Wszyscy woleli trzymać się z daleka od murów. Po pierwsze: w każdej chwili mógł nastąpić atak wrogiej dzielnicy. A po drugie: nikt nie chciał zostać podejrzewany o planowanie ucieczki. Wszyscy ci co próbowali uciekać byli srogo karani, czasem nawet dochodziło do publicznej egzekucji. Byli właśnie w połowie drogi gdy nagle zostali zaatakowani. Jeden z napastników już sięgał ręką w stronę Yu i nagle… Puf. Ręka zniknęła. A konkretniej – została odcięta. Zakręciło mu się w głowie. O Boże, Boże, Boże, Boże… Przywarł plecami do muru i osunął się na ziemię wpatrując się wielkimi oczami w scenę, która właśnie się przed nim odgrywała. Facet bez ręki po chwili stracił też głowę. Było jeszcze czterech. Białowłosy nie za bardzo kontaktował i wszystko działo się w zawrotnym tempie. Krew, krew, flaki i jeszcze więcej krwi. W pewnym momencie krew któregoś z napastników chlusnęła prosto na jego twarz. Zaczął drżeć. Co innego wyobrażać sobie jak kogoś mordują, a co innego to zobaczyć na żywo. I to zaledwie kilka merów dalej. Yu wiele razy miał świadomość, że ktoś niedaleko jest mordowany, nie raz widział martwe ciała ale nigdy nie widział na własne oczy jak ktoś kogoś morduje. Na szczęście kilka minut później było już po wszystkim. Ciała napastników były prawie całkiem rozczłonkowane, ich wnętrzności wylewały się na chodnik z rozciętego brzucha, a jeszcze inny przypominał poszatkowane mięso. A Akira stał pośród tego wszystkiego, cały ujebany krwią. Jego katana również była skąpana czerwoną cieczą, jej posiadacz jednak nie został nawet draśnięty. Yu zemdliło. Nie wyrobił. Miał jednak na tyle szczęścia, że tuż obok była średniej wielkości rura prowadząca do kanałów. Zwymiotował prosto do niej. Więcej nie był w stanie spojrzeć na masakrę jaką miał za swoimi plecami, wystarczyło, że ten obraz wypalił się w jego myślach. Dłońmi zaczął ścierać krew, która na niego chlusnęła. Była jeszcze ciepła.
   -   Yuuki, dobrze się czujesz? Nic ci nie jest?   -   Zapytał Akira.
Troskę i zmartwienie wyraźnie dało się słyszeć w jego głosie. Sakuraya nie był jednak w stanie odpowiedzieć ani się odwrócić. Gdyby to zrobił było całkiem prawdopodobne, że znów sobie będzie rzygał. Dlatego właśnie uniósł do góry jedną rękę i pokazał blondynowi kciuk uniesiony do góry. Tak, wszystko z nim w porządku. Jak cholera. Tylko dziś w nocy będą śnić mu się flaki. Kiedy w końcu udało mu się podnieść Nikushimi zaprowadził go przecznicę dalej by widok krwawej masakry zniknął im z oczu. Yuuki odetchnął ciężko.
   -   Kurwaaaa…   -   westchnął.
Blondyn lekko się skrzywił.
   -   Przepraszam.   -   mruknął.
   -   Nie, nic się nie stało. Przecież to nie twoja wina.   -   zapewnił Yu.
I taka była prawda. Przecież to nie przez Akirę ich zaatakowano prawda? Nie namówił tych gości i nie zapłaciłbym by ich zaatakowali tylko po to żeby blondyn mógł zrobić rzeź na jego oczach. Nikushimi trochę się speszył.
   -   Właśnie o to chodzi, że… Jest w tym sporo mojej winy…   -   wyznał niepewnie.
Sakuraya spojrzał na niego zaskoczony. Chociaż bardziej mogło to wyglądać tak jakby zobaczył kosmitę, który dosłownie przez sekundą wyłonił się z dziwnego promienia wyłaniającego się ze statku kosmicznego, który sekundę po tym rozpłynął się w powietrzu. Teraz to całkowicie zbaraniał. Jak to przez niego? Czyli co? Jednak im zapłacił? Nie dane mu było zadać żadnego pytania bowiem dało się słyszeć jak ktoś biegnie. Dwie osoby. Zaraz wbiegły one w ulicę gdzie się zatrzymali. Był to mężczyzna i kobieta. Oboje odetchnęli głęboko.
   -   Przepraszamy za spóźnienie szefie…    -   powiedziała kobieta.
Chwila, że co? Z każdą sekundą był coraz bardziej w szoku. Patrzył to na dwójkę nieznajomych to na Akirę. Co tu się do kurwy nędzy odpierdalało? Yuuki nienawidził znajdować się w takich sytuacjach, w których nie miał o niczym zielonego pojęcia. Nikushimi posłał nieznajomym mordercze spojrzenie na co się trochę speszyli. Yu spojrzał na przyjaciela niepewnie.
   -   Emmm… Powinienem o czymś wiedzieć?   -   zapytał.
Oczywiście nie miał zamiaru naciskać ale naprawdę był ciekawy. Właśnie przez tą swoją ciekawość nie raz pakował się w kłopoty. Akira westchnął ciężko i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
   -   W sumie tak. Ale chciałem ci powiedzieć o tym w innych… Okolicznościach.


~*~


   -   Jestem właścicielem Dzielnicy Zachodniej.
Że co, kurwa, proszę?!  Tego to się naprawdę nie spodziewał. Naprawdę zaczął podejrzewać, że są oni jakimiś pierdolonymi kosmitami ale tego na bank się nie spodziewał. Nawet na myśl mu to nie przyszło. O ludu, co tu się odpierdala? Czemu ja zawsze muszę wdepnąć w jakieś gówno? Po tym jak sługusy Akiry ich znaleźli udali się do jednego z opuszczonych klubów. Tutaj mieli całkowicie zapewnioną prywatność, nikt nie wszedłby do prawie, że walącego się budynku, prawda? Nikt, tylko oni. Cud, miód i orzeszki normalnie. Po tym jakże szokującym wyznaniu Nikushimi zaczął mu wszystko wyjaśniać. W jego Dzielnicy było od cholery szpiegów Suzaku. Zielonooki chciał go dorwać za wszelką cenę i usunąć by zagarnąć sobie jego teren. Ale, że nikt poza zaufanymi poddanymi Akiry nikt nie wiedział jak blondyn wygląda łatwo było mu się przedostać do Dzielnicy Suzaku i udawać kryminalistę. Jako właściciela Dzielnicy nikt nie znał jego imienia i nazwiska, posługiwał się pseudonimem więc Suzaku niczego nie podejrzewał. Wystarczyło tylko wyczekać okazji i „przy okazji” uratować Ayakashiemu życie. Oczywistym było, że nie zaufa mu do końca ale nawet w takim stopniu to już było coś. Jak się okazało wszystkie samotne misje, które otrzymywał Akira polegały na szpiegowaniu w Dzielnicy Zachodniej. Zabawne, nie? Miał zbierać informacje o samym sobie. Oczywiście zamiast tego zajmował się swoimi sprawami i cichaczem umacniał obronę, tropiąc przy tym i zabijając wszystkich innych szpiegów jakich wysłał Suzaku. Po tym wracał i dostarczał zielonookiemu fałszywe informacje. Taki nagły przypływ informacji o mało co nie wypalił biednemu yu mózgu. Na szczęście jednak w miarę szybko udało mu się wszystko przyswoić i zaakceptować. Koniec końców nadal byli przyjaciółmi prawda? No i blondyn musiał mu naprawdę ufać skoro zdradził mu swoją prawdziwą tożsamość. Ufał, że nie doniesie na niego Suzaku. I właśnie to zaufanie tylko umacniało ich przyjaźń jeszcze bardziej. Bo na tym to właśnie polegało. Na wspólnym zaufaniu. Po wszystkim Nikushimi odesłał swoich ludzi i kazał się im ukryć. Ludzie, którzy ich napadli okazali się buntownikami z Dzielnicy blondyna.  Nie wiadomo skąd wiedzieli o tym jak wygląda ale ktoś musiał im czegoś nagadać, inaczej nie chcieliby śmierci swojego dowódcy. Huh… Czyli jednak to jego wina, że nas zaatakowali. Yuuki uśmiechnął się do siebie niewidocznie. No i jednak nie jest kosmitom. Zdążyło się już ściemnić więc wrócili do rezydencji Suzaku. Akira odprowadził Yu pod same drzwi jego pokoju. Już się żegnali i mówili sobie „dobranoc” gdy nagle Nikushimi zrobił coś niespodziewanego. Musnął usta białowłosego w naprawdę delikatnym pocałunku. Po tym zniknął bez dalszych słów zostawiając osłupiałego Sakyrayę samego. Kiedy w końcu się ocknął zamknął za sobą drzwi i zerknął na śpiącą Shiro.
   -   Co się tu odpierdala?   -   zapytał cicho, załamany, sam siebie.
Z ciężkim westchnięciem poczłapał do łazienki gdzie wziął bardzo długą kąpiel. Nareszcie zmył z siebie krew, a ujebane ubrania od razu wyrzucił do kosza na śmieci. Nie miał zamiaru ich więcej zakładać. Po wysuszeniu się i przebraniu w piżamę położył się do łóżka, tuż obok spała kochana Shiro. Westchnął cicho i pogłaskał ją delikatnie, tak by jej nie obudzić po czym zamknął oczy. Był wyczerpany po dzisiejszych „przygodach”. Aż się boję co będzie dalej.

2 komentarze:

  1. Ten rozdział mnie zaskoczył :) Mało co jest w stanie wywołać u mnie taki efekt :) Akcja działa się szybko, ale nie było się przytłoczonym natłokiem informacji, wszystko zostało przekazane w odpowiedni sposób :)
    Cieszę się, że udało Ci się dodać ten rozdział jeszcze dziś ;* już nie mogę doczekać się kolejnego :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Romanse, romansiki i obroty akcji, uwielbiam. Nie spodziewałam się takiej reakcji ze strony Akiry; tajemniczy, skryty w sobie, poważny, odizolowany od reszty, a tu trafia się taki Yu i Akira postanawia odkryć przed chociaż niewielką cząstkę sekretów. :')
    Aż ciśnie mi się pod klawiaturę jeden z moich ulubionych cytatów:
    "Poznajemy tysiące ludzi i nikt nas nie wzrusza. Aż w końcu pojawia się ta jedyna osoba. I odmienia nasze życie. Bezpowrotnie." C':
    Ten rozdział stanie się moim faworytem. <3
    Życzę mnóstwo natchnienia! ^^

    OdpowiedzUsuń